Oświadczenie to oficjalnie potwierdzało ich zamiar zlikwidowania czarnej dziury, polegającej na wzajemnie wzmacniających się tendencjach: pogarszaniu się warunków kredytowych, które dotyka słabsze państwa członkowskie, oraz banków, które mają w nich swoje siedziby.
Hiszpania jest najlepszym przykładem tego problemu. Dziura finansowa wymaga przetransferowania znaczącej części nadzoru bankowego i aparatu politycznego z poziomu narodowego na europejski, czyli do unii bankowej. Prawdopodobnie jest to warunek wstępny dla jakiejkolwiek strategii antykryzysowej zmierzającej do zachowania integralności europejskiej unii monetarnej. Co równie ważne, jeżeli nie uda się zrealizować tej jasno wyartykułowanej obietnicy, poważnie osłabi to zaufanie inwestorów, i tak już nieufnych wobec zdolności rządów strefy euro do wspólnego działania.
Plan działań nakreślony w oświadczeniu definiuje sekwencję dwóch wyraźnie sprecyzowanych kroków. Europejski Bank Centralny (EBC) powinien najpierw otrzymać szerokie uprawnienia nadzorcze i stać się kotwicą „jednolitego mechanizmu kontroli” dla uczestniczących państw członkowskich. Później, kiedy system ten zostanie uznany za „skuteczny”, Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS), czyli nowo ustanowiony fundusz interwencyjny strefy euro, będzie w stanie dokapitalizowywać banki.
Jednak ta sekwencja jest niezadowalająca. Utworzenie systemu zarządzania antykryzysowego na poziomie europejskim (w tym dokapitalizowanie banków przez EMS), stworzenie trwałej infrastruktury instytucjonalnej (skutecznego i jednolitego systemu nadzoru) wygląda na grę na zwłokę, która nie uwzględnia konieczności znalezienia pilnych rozwiązań w obecnej sytuacji. Co więcej, liderzy proponujący taką sekwencję zdarzeń ignorują kluczowe elementy wiarygodnej unii bankowej, takie jak europejski kodeks bankowy, urząd upadłościowy i federalna korporacja ubezpieczania depozytów. To sprawia, że ten plan polityczny jest niekompletny.
Reklama
Mimo tych frustrujących luk czerwcowe oświadczenie jest najbardziej zdecydowaną jak do tej pory reakcją europejskich przywódców na kryzys w strefie euro. Muszą oni teraz pilnie przekształcić tę deklarację w konkretne decyzje. Komisja Europejska poczyniła krok w tym kierunku, publikując 12 września propozycję ustanowienia jednolitego mechanizmu nadzoru. Podczas negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi pojawiły się trzy główne punkty sporne.
Po pierwsze: ograniczenia geograficzne. Oświadczenie wskazuje na artykuł 1276 traktatu lizbońskiego jako na podstawę prawną tej inicjatywy, co oznacza, że nowy organ nadzoru będzie częścią EBC. Jednak niektóre państwa członkowskie spoza strefy euro mają pełne prawo uczestniczyć w tym projekcie i mieć prawo weta w stosunku do podejmowanych decyzji na mocy artykułu 1276. Mimo że jedno z ważnych państw członkowskich, Wielka Brytania, jednoznacznie zadeklarowało, że nie wejdzie do wspólnego systemu nadzoru, powinien być on tak elastyczny jak to możliwe.
Po drugie: niezależność polityki monetarnej. Istnieją uzasadnione obawy, że dodanie do obowiązków EBC nadzoru, który ma wymiar polityczny, może ograniczyć jego tak cenną niezależność. Funkcja nadzorcza powinna być zdecydowanie oddzielona od reszty EBC, z pełną autonomią instytucjonalną zagwarantowaną w przyszłych krokach reformatorskich.
Po trzecie: niemieckie banki oszczędnościowe i spółdzielcze. Jako podmioty lokalne podlegają innym regulacjom niż banki komercyjne, więc sprzeciwiają się poddaniu władzy nowego urzędu nadzoru. Biorąc pod uwagę kluczową rolę Berlina w dyskursie, niektóre wyjątki należałoby wziąć pod uwagę. Mógłby to być na przykład osobny europejski system nadzoru dla lokalnych banków niekomercyjnych, które musiałyby spełniać stosowne warunki.
Negocjatorzy muszą mieć również pewność, że nowy organ nadzoru będzie mniej dysfunkcjonalny niż Europejski Urząd Bankowy (EBA), którego powolny proces decyzyjny był hamowany przez uzależnienie od dyplomatycznego kompromisu pomiędzy państwami członkowskimi. Skuteczny nadzór wymaga szybkiego podejmowania decyzji, często kontrowersyjnych, przy jednoczesnej odpowiedzialności przed instytucjami demokratycznymi. Jednocześnie podstawa prawna dla nowych rozwiązań musi być spójna i zawierać mechanizm kontroli sądowej. Potrzebna jest dalsza debata prawna, czy najlepiej osiągnąć to za pomocą artykułu 1276, czy innych ustaleń traktatowych.
Stworzenie jednolitego europejskiego mechanizmu kontroli to tylko jeden krok na dużo dłuższej drodze do rozwiązania kryzysu i stworzenia unii bankowej. Europejscy liderzy powinni podjąć ostateczną decyzję prawną przed końcem tego roku.