O godzinie 11:26 za dolara trzeba było zapłacić 3,0960 zł, a euro kosztowało 4,0853 zł. Podobnie jak w ostatnich dniach uwaga rynków koncentruje się na doniesieniach z USA, gdzie w dalszym ciągu trwają próby uzgodnienia kompromisu ws. rozwiązania problemu klifu fiskalnego, czyli przeciwdziałania automatycznej podwyżce podatków i cięcia wydatków.

Klif fiskalny to obecnie zdecydowanie temat numer jeden na rynkach finansowych. Wsłuchując się w wypowiedzi amerykańskich polityków należy przyjąć, że nie uda się im przed północą porozumieć w tej sprawie. Sądząc po zachowaniu rynku walutowego w ostatnich dniach inwestorzy taki scenariusz w dużej mierze już zdyskontowali, ale jednocześnie też przyjęli, że z pewnym poślizgiem porozumienie jednak zostanie osiągnięte. W naszej opinii można się go spodziewać w połowie stycznia.

W kolejnych godzinach aktywność rodzimego rynku walutowego będzie stopniowo zanikać. Jeżeli jednocześnie ze Stanów Zjednoczonych nie będą napływać nowe przełomowe informacje z Kongresu, to należy też zakładać spadek zmienności kursów polskich par. Gdyby jednak okazało się, że „za pięć dwunasta” politycy w USA porozumieli się co do przedłużenia ulg podatkowych, niezależnie od tego na jakim poziomie zostałby określony próg dochodowy, to stanowiłoby to pozytywny impuls i skokowo umocniło złotego.
W drugiej połowie tygodnia temat klifu fiskalnego w dalszym ciągu będzie kształtowała nastroje na globalnych rynkach, decydując tym samym o losach złotego. Potencjalnych impulsów będzie jednak znacznie więcej. W środę i piątek zostanie opublikowana seria indeksów PMI/ISM opisujących kondycję sektora przemysłowego i usługowego w najważniejszych światowych gospodarkach. W czwartek zostanie opublikowany m.in. raport ADP obrazujący zmianę zatrudnienia w amerykańskim sektorze prywatnym. Dzień później światło dzienne ujrzą oficjalne dane z rynku pracy w USA. W drugiej połowie tygodnia rodzimy rynek walutowy może też pozycjonować się przed przyszłotygodniową obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.