Najlepsze kąski na rynku pracy zbierają najstarsi i najlepiej doświadczeni. Pomimo kampanii na rzecz zachęcania młodych do przedmiotów ścisłych młodzi inżynierowie nie mogą już liczyć na łatwe zatrudnienie. Skończyły się dobre czasy dla budowlańców. Dziś wielu z nich nie może znaleźć pracy, bo kryzys przeżywa cała branża. Podobnie jest w innych specjalizacjach. W fatalnej sytuacji są np. inżynierwie biotechnologowie czy hydrolodzy. Ofert pracy jest mniej niż poszukujących.
Podobnie jest wśród nauczycieli. O szczęściu mogą mówić ci, którzy mają stałą pracę w szkole publicznej. Choć i oni nie mogą być w pełni spokojni. Z prognoz wynika bowiem, że w związku z niżem demograficznym i koniecznością zamykania szkół oraz reformą edukacji wielu z nich straci etat w najbliższych latach.
54 proc. absolwentów architektury, 44 proc. młodych inżynierów i co czwarty nauczyciel są gotowi na przekwalifikowanie się. Jak mówią pracownicy biur karier działających przy uczelniach, młodzi starają się szukać pracy w podobnej branży. Prawnicy często decydują się na zatrudnienie w administracji publicznej, ale także w branży nieruchomości, tam, gdzie wiedzą, że może im się przydać wiedza uzyskana podczas studiów. U inżynierów wszystko zależy od specjalizacji, np. wspomniani biotechnologowie zostają reprezentantami medycznymi.
Cenioną cechą jest elastyczność, szczególnie pod względem ewentualnej przeprowadzki. – Nie zawsze udaje się w danym regionie znaleźć pracę, wtedy trzeba być gotowym na wyjazd – przyznaje Anna Mazur-Sokół z biura karier Politechniki Lubelskiej. To jednak młodzi już wiedzą. Na wyjazd za pracą – czy to do innego kraju, czy do innego miasta w Polsce – są zdecydowani. Dotyczy to ponad połowy inżynierów i nauczycieli oraz aż trzech na pięciu architektów. Często jest to wyjazd związany z intratnym projektem. Tak jest w przypadku inżynierów czy architektów, którym może się trafić oferta wyjazdu np. do Chin czy Emiratów Arabskich na czasowy kontrakt.
Reklama
Także informatycy, choć mają bardzo dobrą sytuację w Polsce – około 40 proc. z nich deklaruje, że mogłoby wyjechać. Jednak najchętniej za granicę do ciekawych projektów w dużych, dających szansę rozwoju firmach. Co ciekawe, mniej chętni do wyjazdu są lekarze – tylko co szósty rozważa emigrację. I to najczęściej po zrobieniu specjalizacji. Wtedy wiedzą, że mogą liczyć na dobre zarobki.
Oprócz wyjazdów czy przekwalifikowania rozwiązaniem w trudnej sytuacji dla młodych jest – ich zdaniem – założenie własnej firmy. Największym marzeniem prawników jest własna kancelaria. Aż 75 proc. absolwentów tego kierunku po ukończeniu studiów i aplikacji właśnie tak chciałoby pracować. Co piąty informatyk także widzi siebie jako własnego szefa.
Z drugiej strony to właśnie stabilność zatrudnienia w trudnych czasach jest bardzo cenną wartością. Trzy czwarte nauczycieli woli pracę w szkołach publicznych, dwie trzecie lekarzy pracę na podstawie umowy. Pozytywne jest to, że młodzi stawiający pierwsze kroki na rynku pracy deklarują, że oprócz zarobków i warunków pracy liczy się także to, czy praca jest ciekawa. To jest najważniejsze dla jednej trzeciej młodych absolwentów.
Upadł mit inżyniera, wysokie pensje dostaną tylko informatycy.