Polska, mająca wkład do populacji globu na poziomie 0,5 proc., odpowiada za około 2 proc. skumulowanej emisji gazów cieplarnianych. Światowa polityka ochrony klimatu ma więc dla nas znaczenie w każdym szczególe. Abyśmy jednak potrafili właściwie artykułować swoje interesy, istotne jest wyjaśnianie licznych nagromadzonych nieporozumień. Nieprawdziwa jest na przykład teza, że obecnej sytuacji nie należy wiązać z działalnością człowieka, bo klimat zmieniał się zawsze. Dzisiejsza wiedza naukowa pozwala bowiem stwierdzić z olbrzymim prawdopodobieństwem, że różne zjawiska mające wpływ na ziemski klimat (zmiany położenia orbity Ziemi względem Słońca, erupcje wulkaniczne czy zmiany w ilości energii emitowanej przez Słońce) nie są w stanie wytłumaczyć zmian temperatury w ostatnim stuleciu i że to emisja gazów cieplarnianych powoduje globalne ocieplenie.
Niejako zawarty w tej opinii jest pogląd, że matematyczne modele zmian klimatu są zbyt uproszczone i przez to całkowicie niewiarygodne. Nieprawda. Współczesne modele zmian klimatu, wobec złożoności problemu ciągle dalekie od ideału, udowodniły w przekonywający sposób swą przydatność. Tworzone za ich pomocą scenariusze zmian klimatycznych dobrze odtwarzają czekające nas trendy globalne, choć rzeczywiście nie wystarczają do szczegółowego przewidywania zjawisk na poziomie regionalnym.
Odmienną naturę ma wiara wielu polityków unijnych w to, że ograniczenie emisji CO2 w państwach Unii (i ewentualnie paru innych) może w istotny sposób zapobiec globalnym zmianom klimatu. Byłoby tak, gdyby restrykcyjne unijne regulacje zostały uznane za ogólny wzorzec. Dzisiaj natomiast kraje gotowe do zdecydowanej polityki redukcji emisji odpowiadają za emisję gazów nieprzekraczającą 15 proc. wartości globalnej. Ich wysiłki w skali globu nie będą więc w ogóle zauważalne. Kolejne kontrowersje budzi opinia, że obecna polityka klimatyczna okaże się z pewnością dla Polski ekonomicznie korzystna. Niestety tak nie jest, przynajmniej w przewidywalnym okresie np. dwu dekad. Korzyści mieć będą bowiem zapewne gospodarki prawdziwie innowacyjne i dobrze przygotowane do wykorzystywania alternatywnych źródeł energii, a Polska taka dzisiaj nie jest. Niestety bardziej realna jest niedawna ocena Banku Światowego mówiąca, że redukowanie emisji gazów może mieć u nas ujemny wpływ na PKB na poziomie 1 proc. rocznie, co byłoby kosztem olbrzymim. Choć oczywiście pojawiać się będą wywołane narzuconymi zobowiązaniami elementy prawdziwie modernizujące naszą gospodarkę, co w dłuższym okresie czasu okaże się z pewnością korzystne.
Jakie z tego wypływają wnioski? Na pewno nie powinniśmy ustawać w próbach wpływania na unijną politykę klimatyczną w kierunku przemyślanego jej globalizowania. Podział kosztów dotyczących redukcji emisji powinien być docelowo robiony w sposób uwzględniający lokalną dostępność surowców energetycznych i historyczne zaszłości w tym zakresie. Trudno bowiem odmówić prawa do rozwoju krajom na dorobku wobec faktu, iż osiągnięcia krajów rozwiniętych z reguły bazowały na rozrzutnym gospodarowaniu zasobami energetycznymi.
Jednocześnie powinniśmy kontynuować proces dostosowywania się do nieuchronnych zmian. Poprawa efektywności energetycznej oraz modernizacja infrastruktury to zadania pierwszoplanowe. Ważne jest też wspieranie rozwoju własnych innowacyjnych technologii (np. głębokiej geotermii, niehydraulicznego szczelinowania skał łupkowych czy gazyfikacji węgla). Kolejnym wyzwaniem jest wypracowanie własnego docelowego modelu tzw. miksu energetycznego (węgiel, gaz konwencjonalny i niekonwencjonalny, atom, OZE) oraz wspieranie rozwoju rozproszonej energetyki kogeneracyjnej i prosumenckiej. To zaś oznacza konieczność zbudowania tzw. inteligentnej sieci energetycznej i rozpowszechnienia inteligentnych liczników, umożliwiających sprzedawanie prądu do sieci z przydomowych elektrowni (agregatów zasilanych biogazem lub paliwem konwencjonalnym, paneli fotowoltaicznych, przydomowych wiatraków). Nie możemy wreszcie zapominać o aspektach prawnych i finansowych niezbędnych do wypracowania skutecznej polityki energetycznej. Pamiętajmy – podejmowane decyzje będą miały w najbliższym czasie poważne konsekwencje nie tylko gospodarcze, lecz także polityczne.