EE, brytyjski operator telefonii komórkowej należący do Deutsche Telekom i France Telekom w zeszłym miesiącu zredukował stawki za najszybsze usługi czwartej generacji, a SFR, spółka-córka koncernu Vivendi ścięła ceny we Francji nawet o 25 proc. za pakiety zbudowane wokół szybkiego transferu danych. W Niemczech, które były pierwszym wielkim rynkiem Europy Zachodniej z usługami 4G, koncern Vodafone obniżył koszty swego najdroższego planu.

Redukcje ogłoszone zaledwie w kilka miesięcy po tym, jak EE i SFR zaczęły oferować serwis 4G, dowodzą, że operatorzy najwyraźniej przestali już liczyć na to, że europejscy konsumenci zapłacą więcej za szybsze ściąganie muzyki, plików wideo z YouTube i innych danych z dużą ilością „ciężkiego” kontentu.

“Europejskie telekomy to biznes deflacyjny” – mówi Benoit Maynard, analityk sektora telekomunikacyjnego Natixis w Paryżu – „Jeszcze nigdy przychody w przeliczeniu na użytkownika nie rosły dłużej niż przez jeden-dwa kwartały na głównych europejskich rynkach. 4G nie przynosi tu zbyt wielkich zmian”.

Reklama

Po latach spadków cen za serwisy bezprzewodowe, szefowie telekomów, w tym France Telecom i Vodafone mieli nadzieję, że pakiety z usługami 4G pozwolą na podniesienie rachunków klientów do poziomu porównywalnego z USA. Ale obowiązujące w regionie ścisłe regulacje oraz ostra konkurencja sprawiają, że ten cel jest coraz trudniejszy do osiągnięcia – argumentuje Maynard.

W USA rachunki za telefonię mobilną wzrosły przeciętnie do prawie 50 dolarów miesięcznie wobec kwoty 41 dolarów sprzed pięciu laty – wynika z danych firmy Stanford C. Bernstein. Tymczasem w Europie rachunki w tym okresie spadły z poziomu 41 dolarów do 32 dolarów.

>>> Czytaj też: Rewolucja na rynku komórek. Plus wprowadza LTE na smartfony