Rada nadzorcza narodowego przewoźnika powołała Sebastiana Mikosza na stanowisko prezesa spółki. Choć jeszcze dzień wcześniej jej członkowie widzieli w tej roli zupełnie kogo innego, do kandydata przekonał ich minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Kategorycznie zażądał dołączenia Mikosza do krótkiej listy kandydatów i choć takie ręczne sterowanie radą nie podobało się jej członkom, to wczoraj bez zmrużenia oka najpierw wysłuchali planu byłego prezesa, a potem ponownie powierzyli mu tę funkcję.
„Rada nadzorcza podjęła odpowiedzialną decyzję” – napisał minister w komunikacie i dodał: „LOT czekał na menedżera, który jest gotowy podejmować trudne decyzje i konsekwentnie je realizować. Wybrany prezes zna branżę lotniczą i problemy spółki, dzięki czemu szybko stanie za jej sterami i bezzwłocznie zacznie realizować przygotowany plan restrukturyzacji” – twierdzi Budzanowski. Od nowego szefa LOT-u oczekuje on współpracy zarówno z właścicielem, jak i ze związkami zawodowymi.
Z tym drugim jednak może być problem. Stefan Malczewski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Locie, wczoraj przed siedzibą spółki rozwieszał plakaty z przekreśloną na czerwono twarzą Mikosza. Związkowcy go nie chcą, bo zerwał zbiorowy układ pracy i rozpoczął grupowe zwolnienia. Malczewski przypomina, że te działania na nic się nie zdały, bo firma pod rządami Mikosza i tak przynosiła straty.
Reklama
Nie jest też tajemnicą, że w 2010 r. również MSP źle oceniało pracę ówczesnego prezesa. Minister Aleksander Grad nie był zadowolony z tempa zmian w spółce. Choć rozpoczął on proces restrukturyzacji zatrudnienia i zaczął powoli odzyskiwać utracone przez lata udziały LOT-u w polskim rynku, to państwowy właściciel oczekiwał przede wszystkim szybszej restrukturyzacji majątkowej, czyli wyprzedaży wszystkiego, co nie było związane z działalnością lotniczą, oraz większej aktywności przy tworzeniu krajowych połączeń. Krążyły legendy o ścieżkach wydeptywanych w tej sprawie do resortu skarbu przez lokalnych polityków. Jednak słynny już LOTbus, który potem wcieliło w życie OLT, mimo wielu zapowiedzi nie wystartował.
Mikosz nie chce wspominać przeszłości. – Jestem gotowy w pełni się poświęcić nowemu etapowi w restrukturyzacji firmy – deklarował wczoraj tuż po nominacji. – Wierzę, że niedługo będę mógł przedstawić kontrahentom, a przede wszystkim naszym pasażerom, kierunek zmian w spółce.
Ci, którzy go znają, podkreślają, że jest menedżerem z wieloletnim doświadczeniem w doradztwie biznesowym i zarządzaniu. Jest absolwentem IEP Paris (Instytut Studiów Politycznych) na kierunku ekonomia i finanse. Po studiach zdobywał doświadczenie w firmie Arthur Andersen w Paryżu, specjalizując się w inwestycjach na emerging markets. W 2000 r. wrócił do Polski, gdzie pracował nad stworzeniem pierwszego niezależnego internetowego domu maklerskiego.
W czerwcu 2003 r. został wiceprezesem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Prowadził negocjacje z firmami będącymi największymi inwestorami zagranicznymi w Polsce, m.in. LG Philips, MAN, Whirlpool, Michelin. Od 2007 r. był dyrektorem w międzynarodowej firmie doradczej Deloitte, gdzie rozwijał doradztwo biznesowe dla sektora publicznego oraz wspierał napływ inwestorów zagranicznych do Polski. Po odejściu w październiku 2010 r. z funkcji prezesa LOT-u w lutym 2011 r. objął funkcję doradcy Societe Generale Corporate & Investment Banking w Polsce, którą pełnił do tej pory.