Choć wartość eksportu znów była rekordowo wysoka, to dynamika jego wzrostu była już wyraźnie mniejsza niż w poprzednich latach.
W 2012 r. nasze firmy sprzedały za granicę towary warte 146 mld euro.
Eksport w 2012 r. liczony w euro wzrósł bowiem o 4,1 proc. To niewiele, jeśli porównać to z ponad 12-proc. dynamiką w 2011 r. czy niemal 23-proc. w 2010 r. Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, mówi, że mogło być jeszcze gorzej, bo koniunktura w Europie Zachodniej była zła. Sprzedaż do Niemiec odbierających jedną czwartą polskich towarów wysyłanych za granicę w ubiegłym roku nie wzrosła w porównaniu z 2011 r.
Wynik uratował handel ze Wschodem. Eksport do Rosji zwiększył się o 25 proc. (jego wartość GUS szacuje na prawie 7,7 mld euro), a na Ukrainę o 21,5 proc. (4,1 mld euro). – Strzałem w dziesiątkę okazała się na Wschodzie sprzedaż odzieży i obuwia. Nasze firmy wysłały tam dużo tego towaru. Poza tym rósł też eksport żywności – mówi Piotr Soroczyński.
Jego zdaniem to dowód na to, że polskie firmy są w stanie dostosować się do zmieniających się warunków. Branża odzieżowa ma za sobą trudny rok na rynku krajowym, stąd jej większa aktywność za granicą. – Nasi przedsiębiorcy aktywnie szukali nowych rynków zbytu, gdzie była dobra koniunktura – twierdzi Soroczyński.
Reklama
Słabiej wypadły przemysł elektromaszynowy, motoryzacja i AGD. To towary, na które popyt zawsze spada w czasie dekoniunktury. Polskim firmom w zwiększaniu sprzedaży nie pomagał złoty, który w ubiegłym roku trzymał się mocno. Wobec euro zyskał prawie 7,5 proc., względem dolara ponad 9 proc.
Zdaniem Soroczyńskiego rok 2013 powinien przynieść ożywienie sprzedaży w tych branżach, o ile przewidywania poprawy koniunktury na głównych europejskich rynkach się sprawdzą. W sumie cały eksport z Polski powinien wzrosnąć o 7–8 proc. w skali roku. – Oprócz większych obrotów handlowych z Niemcami powinien się też odbudować handel z Włochami i Francją – mówi ekonomista KUKE. W obu tych przypadkach eksport w ubiegłym roku spadł o (odpowiednio) 5,4 proc. i 1,2 proc.
Stymulatorem dla wzrostu eksportu powinna być – z drugiej strony – nie najlepsza sytuacja na krajowym rynku. Bo o ile koniunktura na Zachodzie ma się poprawiać, o tyle polska gospodarka będzie szorować po dnie – przynajmniej do połowy roku. – Firmy będą musiały sprzedawać za granicę, żeby osiągnąć wynik. Bo im więcej złych danych z gospodarki, tym bardziej słabnie złoty. A to zawsze w naturalny sposób zwiększa zainteresowanie eksportem – mówi Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.
Od początku roku złoty stracił wobec euro prawie 2,5 proc.