To siłą rzeczy będzie też rzutować na postrzeganie bardziej ryzykownych aktywów, co tym samym może wyzwolić długo oczekiwaną wyraźniejszą korektę na rynku jena (poprzez pokrywanie pozycji opartych o carry-trade). Zwłaszcza, że japoński minister finansów pośrednio zasygnalizował, iż zbyt słaby jen może negatywnie wpływać na bilans handlowy, gdyż Japonia importuje ostatnio coraz więcej energii, za którą płaci w twardej walucie. Z kolei Europa za chwilę będzie zmagać się ze swoimi dobrze znanymi słabościami – poprzeczka dla indeksów PMI była ustawiona zbyt wysoko, rynek spekuluje o możliwej rewizji prognoz gospodarczych dla Francji przez Komisję Europejską w piątek, a przed nami duże ryzyko związane z wynikiem włoskich wyborów parlamentarnych (pierwsze wstępne wyniki zaczną spływać dopiero w poniedziałek późnym wieczorem).

To, że część członków FED opowiadała się na styczniowym posiedzeniu za tym, aby w sytuacji dalszej poprawy sytuacji gospodarczej rozważyć zmniejszenie skali zakupów obligacji w ramach programu QE3 (obecnie jest to 85 mld USD miesięcznie), nie powinno aż tak bardzo dziwić, biorąc pod uwagę jak dużo emocji wśród ekonomistów wywołują ostatnie posunięcia FOMC. Tym samym oczekiwanie, iż FED powinien zacząć działać wcześniej za nim osiągnięte zostaną cele w postaci spadku stopy bezrobocia, wydaje się być jak najbardziej słuszne. To oczywiście nie temat na marcowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, chociaż publikowane wtedy najnowsze projekcje makroekonomiczne będą śledzone z dużą uwagą, a na drugą połowę 2013 r. I to przy założeniu, że nie zobaczymy żadnych nowych turbulencji w strefie euro, co nie jest takie łatwe biorąc pod uwagę szereg potencjalnych punktów zapalnych (Francja, Włochy, Hiszpania, Cypr i Grecja), oraz problemów w chińskiej gospodarce (coraz częściej wskazuje się na tzw. przeinwestowanie, a tamtejsze władze zapowiedziały już podjęcie działań mających schłodzić rynek nieruchomości). Tym samym wcale nie musi być tak, że FED rzeczywiście będzie w tym roku ograniczał skalę programu QE3, ale nie przeszkodzi to w umocnieniu dolara. Analogicznie amerykańska waluta zyskałaby, gdyby pojawiły się któreś ze wskazanych problemów w Europie, czy Chinach.

Na tygodniowym wykresie BOSSA USD widać wyraźnie, iż dolar jest na fali, chociaż zbliżamy się do kluczowych poziomów wyznaczanych przez kilkuletnią linię spadkową trendu, oraz ograniczenie potencjalnego prawego ramienia formacji RGR. Ta ostatnią kwestię można już teraz zarzucić, biorąc pod uwagę mocno pro wzrostowe ustawienie wskaźników i otoczenie makroekonomiczne. Niemniej liczmy się z tym, iż w przyszłym tygodniu dolar może się chwilowo osłabić, gdyż przejście „z marszu” spadkowej linii trendu nie będzie takie proste. Niewykluczone, że zapalnikiem do takiego ruchu okażą się korzystne dla rynku wyniki włoskich wyborów, które dadzą nadzieję na zbudowanie rzeczowej koalicji Bersani-Monti, niezależnie od tego, czy takowa rzeczywiście powstanie.

W krótkim okresie czynnikiem, który będzie rzutował na notowania euro będą informacje napływające ze strefy euro. W ostatnich raportach zwracałem uwagę, iż bardzo dobry indeks ZEW z Niemiec, niepotrzebnie podwyższył poprzeczkę rynkowych oczekiwań względem kolejnych publikacji i dzisiaj mieliśmy tego efekt. O tym, że odczyty PMI mogą być w lutym słabsze, było do przewidzenia biorąc pod uwagę spore odbicie w styczniu. Niemniej dość negatywna reakcja rynku na wzrost niemieckiego PMI dla przemysłu do 50,1 pkt. z 49,8 pkt. wobec oczekiwanych 50,5 pkt. byłaby nieco inna. Gwoli informacji – zbiorczy PMI dla przemysłu dla całego Eurolandu spadł w lutym do 47,8 pkt. z 47,9 pkt., a dla usług obniżył się do 47,3 pkt. z 48,6 pkt. To dane wstępne, co nie wyklucza, iż publikowane na początku marca dane, mogą być jeszcze słabsze.

Reklama

Dzisiaj rano we francuskiej prasie pojawiły się plotki, iż jutro Komisja Europejska przy okazji publikacji nowych prognoz gospodarczych zrewiduje swoje oceny dla Francji. Szacuje się, iż prognoza wzrostu PKB na ten rok zostanie obniżona do 0,1 proc. z 0,4 proc. (i tak KE była bardziej ostrożna, niż rząd, który obstawał przy 0,8 proc.). Tym samym oczekiwany deficyt wzrośnie do 3,6 proc. PKB z 3,5 proc. PKB w poprzednich szacunkach. Nie zmienia to jednak faktu, iż rynki dostaną argument do spekulacji nt. kolejnego cięcia ratingu, co może rzutować na wspólną walutę. Dodatkowo koniec tygodnia może przynieść wzrost niepewności związanej z włoskimi wyborami, choć ostatecznie (jak się okaże we wtorek), to ryzyko nie będzie takie duże. Pamiętajmy też, iż jutro mamy indeks IFO w Niemczech, gdzie ryzyko „rozminięcia” się odczytu z faktycznymi oczekiwaniami rynku może być analogiczne do dzisiejszego casusu z PMI.

Na dziennym wykresie EUR/USD widać, iż z impetem złamaliśmy barierę 1,3250 i tym samym złamana została średnioterminowa linia trendu wzrostowego. To implikuje ruch do 1,3145-60, okolic wskazywanych jeszcze na początku tygodnia, a opartych o ekstrema z drugiej połowy ub.r. W perspektywie najbliższych godzin, może się jednak okazać, że lokalny dołek wypadł na 1,3176 i zobaczymy próbę odreagowania do 1,3220 (dolne ograniczenie widocznego na wykresie prostokąta).

Ciekawa sytuacja jest na rynku jena. Niezależnie od karuzeli nazwisk, co do obsady nowego szefa Banku Japonii (nazwisko powinniśmy poznać już na początku przyszłego tygodnia) jen kontynuuje proces umocnienia względem głównych walut, co można już tłumaczyć oczekiwaniami związanymi z ewentualnym pokrywaniem spekulacyjnych pozycji opartych o carry-trade. Ten motyw może dać pretekst do większego odreagowania JPY, zwłaszcza, że na szeregu par powiązanych z JPY jesteśmy właśnie na kluczowych poziomach, których złamanie wyzwoli mocniejszy ruch. Dość ciekawie wygląda tutaj EUR/JPY, gdzie naruszenie strefy 122,88-123,00 otworzy pole do zejścia w okolice 120,60-121,20.