To jednak jeszcze nie czas, by móc w pełni zacząć dyskontować scenariusz wcześniejszego zakończenia trzeciej rundy luzowania ilościowego w USA. Co prawda w ostatnim czasie dane jakie opublikowano w USA napawały optymizmem, to jednak nie można wykluczyć, że to już koniec złych informacji. Choć okazało się, że w lutym przybyło aż 236 tys. nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczymi jednocześnie stopa bezrobocia spadła do 7,7% z 7,9% miesiąc wcześniej, to trend ten wymaga potwierdzenia w kolejnych publikacjach. Ten sam raport pokazał jednocześnie rewizję danych styczniowych (z 157 tys. do 119 tys.), co nieco chłodzi optymizm. Niemniej, lepsze od oczekiwań dane dotyczące zatrudnienia w sektorze pozarolniczym z USA na pewno pobudzają dyskusję na temat perspektyw QE. Ostatnie wypowiedzi członków FOMC (w tym prezesa B.Bernanke i wiceprezes Rezerwy J.Yellen – uznawanej za potencjalną następczynię obecnego prezesa) wskazywały bowiem na chęć utrzymania QE3 w dotychczasowej formie, tj. 85 mld USD miesięcznego skupu papierów. Co zatem musiałoby się wydarzyć, by sam Fed zaczął mówić o wyjściu z programu pomocowego? Wydaję się, że dopiero gdyby gospodarka USA przez kolejne kilka miesięcy z rzędu średnio generowała ponad 200 tys. nowych miejsc pracy (co przybliżałoby spadek stopy bezrobocia do akceptowanego przez Fed poziomu 6,5%) wówczas Rezerwa Federalna mogłaby wyraźnie zasygnalizować chęć zainicjowania programu wyjścia z QE3. Tymczasem według statystyk, średnia z ostatnich trzech miesięcy wynosi 191 tys., zaś z ostatnich sześciu miesięcy 186 tys. Co więcej, jak twierdzą amerykańscy ekonomiści, wyższe opodatkowanie bogatych Amerykanów i zmniejszone wydatki państwa mocno odbiją się na wzroście gospodarczym USA w tym roku niwelując widoczne efekty poprawy na rynku nieruchomości, a rynek akcji dający obecnie pozytywny sygnał w drugiej połowie rok może osłabić się. A taki przebieg wydarzeń nie zwiększy w Komitecie Fed zwolenników przerwania QE3.

Na razie jednak dane jakie docierają z USA podbijają wyceny akcji i pchają indeksy na kolejne historyczne szczyty. Optymizm jaki zagościł na Wall Street po danych z USA wraz z piątkowymi informacjami z Japonii (zamiast spodziewanego spadku o 0,4% PKB Kraju Kwitnącej Wiśni wzrósł w czwartym kwartale minionego roku o 0,2%) i Chin (chiński eksport w lutym odnotował aż 21,8% r/r dynamikę wzrostu, podczas gdy prognozy analityków zakładały wzrost na poziomie 8,1%) spowodował, że ostatnią sesję zeszłego tygodnia Dow Jones zakończył blisko 0,5% wzrostem, S&P500 zyskiwał 0,45%, zaś Nasdaq zwyżkował o niecałe 0,4%. Od początku roku indeks Dow Jones zyskał 9,9%, S&P 500 8,8%, a Nasdaq wzrósł o około 7,5%. W rezultacie rozkorelowanie giełd i euro/dolara (kurs niżej, indeksy wyżej) utrzymuje się, na co zwracaliśmy uwagę w naszych zeszłotygodniowych raportach.

Po teście 1,295 USD będącym reakcją rynku na publikację raportu non-farm payrolls euro bieżący tydzień rozpoczyna w okolicach wspomnianych już 1,30 USD. Z technicznego punktu widzenia kurs EUR/USD dotarł w zeszłym tygodniu do górnego ograniczenia dwumiesięcznego trendu spadkowego jednocześnie testując 23,6% zniesienia Fibonacciego tegoż spadku. Jeśli uda się przełamać 1,314-1,315 USD to zasięg odreagowania ostatnich zmian powinien doprowadzić do testu strefy 1,325-1,33, gdzie z kolei znajduje się 38,2% zniesienia Fibonacciego wspomnianego ruchu spadkowego i jednocześnie przebiega linia trendu wzrostowego. Taki ruch byłby jak najbardziej zrozumiały biorąc pod uwagę średnioterminowe wyprzedane rynku. Jeśli jednak naruszona zostanie strefa 1,29-1,295 USD, zejście poniżej niej pozwoli na test okolic 1,27-1,28 USD.

W kraju złoty otwiera tydzień w okolicach 4,13, a zatem i tu sytuacja niewiele zmieniła się od zeszłego piątku. Zaplanowane na ten tydzień publikacje (poniedziałkowa projekcja inflacyjna i czwartkowa inflacja CPI) nie będą już wzbudzały większych emocji, bowiem po marcowej decyzji RPP o obniżce stóp o 50 pb chyba nie ma analityka który zakładałby kolejne cięcie kosztu pieniądza już w przyszłym miesiącu. Zamknięcie tematu redukcji stóp w ciągu najbliższych miesięcy będzie wspierało złotego. Niemniej wciąż wysoce niepewna sytuacja gospodarcza Europy (a szczególnie peryferyjnych krajów strefy euro) będzie ciążyć nastrojom wywierając presję na waluty podwyższonego ryzyka, do grupy której wciąż zaliczana jest nasza waluta. Na świecie kalendarz danych makroekonomicznych również nie zawiera pozycji mogących silnie zmienić obraz rynku. Zagrożeniem dla nastrojów wydaje się jedynie pierwsza sesja nowego parlamentu we Włoszech (piątek), która może przypomnieć o problemie z utworzeniem stabilnego rządu. W piątek agencja Fitch obniżyła długoterminowy rating Włoch do BBB plus z A minus, uzasadniając to częściowo właśnie niepewną sytuacją polityczną po lutowych wyborach. Perspektywa ratingu kraju jest negatywna. Rynek nadal też będzie analizował publikowane ostatnio dane z USA. Gdyby narastały spekulacje o szybszym wycofaniu QE3 byłoby to niekorzystne dla euro i złotego.

Reklama

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.