Zakaz poszukiwań gazu łupkowego obowiązuje w Bułgarii od ponad roku. Wtedy to w 12 miastach w tym kraju doszło do fali masowych protestów. Wyrażano obawy, że wydobycie może być groźne dla środowiska naturalnego. Po naciskiem ulicy rząd uchwalił tymczasowe moratorium na poszukiwanie i wydobycie tego surowca.

Bułgarska dziennikarka Desi Tancheva przekonuje w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że tymczasowa władza nie będzie miała odwagi na zmianę tej decyzji. "Żadna partia nie przekroczy tego progu politycznego mając na uwadze to, jak słabe mają poparcie" - twierdzi.

>>> Polecamy: Wszystko o gazie łupkowym na Forsal.pl

Pełniący obowiązki ministra środowiska Julian Popow przyznał niedawno, że sprawa zniesienia zakazu na poszukiwanie gazu łupkowego nie będzie poruszana w czasie działania rządu tymczasowego. Desi Tancheva przewiduje jednak, że po wyborach dojdzie do ostatecznego starcia. Czy Bułgaria postawi na poszukiwania łupków przez amerykańskie koncerny, czy na budowę rosyjskiej elektrowni jądrowej? "To są bardzo duże interesy. Bułgaria zawsze stała na drodze między Rosją a USA" - przypomina dziennikarka.

Reklama

Obecnie za próby szukania łupków w Bułgarii grozi kara nawet do 50 milinów euro. Według wstępnych szacunków złoża mogą sięgnąć nawet 1 biliona metrów sześciennych gazu. W 2011 roku władze w Sofii przekonywały, że wydobycie "łupków" może zapewnić Bułgarii gaz na 100 lat.