Minister sprawdzi, czy roboty prowadzone są zgodnie z harmonogramem. Ma też rozmawiać o sytuacji konsorcjum firm odpowiedzialnych za budowę gazoportu. Jak napisaliśmy w poniedziałek, kondycja spółek niepokoi Polskie LNG, operatora gazoportu. Chodzi o będące w upadłości PBG i targany aferami korupcyjnymi włoski Saipem, który może zostać sprzedany przez właściciela, koncern Eni. Taka sytuacja mogłaby doprowadzić do rozkładu konsorcjum.
Resort skarbu zapewnia, że problemy włoskiej firmy nie przekładają się na świnoujską budowę. Maciej Mazur, rzecznik PLNG, mówi, że z większą obawą obserwuje sytuację PBG: – Trzymamy się jednak ustalonego harmonogramu, który zakłada odbiór pierwszej dostawy gazu w II połowie 2014 r.
W PBG przekonują, że inwestor nie ma powodów do niepokoju. – Niedawno podane wyniki to efekty problemów z przeszłości. PBG pracuje teraz nad układem z wierzycielami, a realizacja projektów takich jak LNG to dowód, że spółka świetnie radzi sobie w swoim tradycyjnym sektorze działalności – mówi Jacek Balcer, dyrektor komunikacji grupy PBG. Podkreśla, że zarząd PBG jest przekonany, iż uda się w terminie oddać terminal w Świnoujściu. – Podobnie jak w terminie zakończyliśmy w ubiegłym tygodniu budowę kopalni ropy i gazu LMG – dodaje.
Największy problem PLNG miał kilka miesięcy temu, gdy z placu zeszła Hydrobudowa, spółka PBG, będąca głównym wykonawcą gazoportu. To spowodowało kilkumiesięczne opóźnienia. Teraz na placu pracuje kilkunastu podwykonawców. Każdy odpowiada tylko za wycinek inwestycji.
Reklama
Dziś z ramienia PBG na budowie jest 33 pracowników (są w ścisłym kierownictwie budowy), a wśród wykonawców jest spółka z grupy – Energomontaż Południe (dzieli zakres prac z Polimeksem-Mostostalem). Pracownicy i podwykonawcy opłacani są z rachunku escrow, założonego na lidera konsorcjum – Saipem.