Intensywne negocjacje na linii Bruksela–Mińsk dały pierwsze efekty. W pocie czoła wypracowują się właśnie zasady nowego otwarcia we wzajemnych relacjach, zamrożonych po pacyfikacji opozycji w powyborczą noc w grudniu 2010 r.
Wczoraj w Mińsku gościł szef łotewskiego MSZ Edgars Rinkeviczs. Ryga od dawna lobbuje za złagodzeniem sankcji wobec Białorusi, przede wszystkim ze względu na dynamiczną współpracę gospodarczą obu państw. – Powinniśmy szukać wspólnych obszarów dialogu – mówił Rinkeviczs po spotkaniu ze swoim białoruskim odpowiednikiem Uładzimierem Makiejem. Makiej, który został szefem MSZ w sierpniu 2012 r., otrzymał od prezydenta Alaksandra Łukaszenki zadanie złagodzenia konfliktów z Zachodem. Od początku roku trwały więc intensywne konsultacje strony białoruskiej z dyplomatami wielu państw UE.
Elementem podobnych konsultacji jest także zakończona wczoraj wizyta zastępczyni Makieja Aleny Kupczyny w Brukseli. Sam Makiej do Brukseli polecieć na razie nie może, ponieważ jest objęty zakazem wjazdu do UE. Wykreślenie niektórych nazwisk z listy zakazu wjazdu może być pierwszym gestem ze strony UE wobec Mińska. Białoruś chciałaby także zaproszenia Łukaszenki do Wilna na jesienny szczyt Partnerstwa Wschodniego. W zamian Unia domaga się zwolnienia i rehabilitacji więźniów politycznych, z których najbardziej znani są były kandydat na prezydenta Mikoła Statkiewicz, szef organizacji Wiosna Aleś Bialacki i lider Młodego Frontu Źmicier Daszkiewicz.
Dla Polski perspektywa odmrożenia relacji oznaczałaby m.in. powrót do rozmów o otwarciu bezwizowego małego ruchu granicznego. Stosowna umowa została ratyfikowana przez Polskę trzy lata temu. Na Białorusi czeka wyłącznie na podpis prezydenta. – Kiedy stosunki między naszymi państwami będą przyjazne i zbudowane na zasadach szacunku dla suwerenności, bez problemu otworzymy mały ruch graniczny. To na razie kwestia przede wszystkim polityczna – mówił DGP w lutym ambasador Białorusi w Warszawie Wiktar Hajsionak.
Reklama
ikona lupy />
Mieszkanki Białorusi / Bloomberg