Przeprasza klientów, dokłada im więcej kanałów i wycofuje się z praktyki automatycznego przenoszenia dotychczasowych klientów do NC+.
„Bardzo przepraszamy” – całostronnicowe ogłoszenia z takim komunikatem ukazały się w piątek w największych dziennikach. W taki sposób firma zareagowała na falę krytyki, jaka narastała w serwisach społecznościowych i mediach od wejścia na rynek nowej platformy NC+ 21 marca. Facebookowy profil AntyNC+ zgromadził 89 tys. niezadowolonych ze zbyt wysokich cen oraz praktyki polegającej na zmuszaniu klientów z obowiązującymi umowami do automatycznego przejścia na ofertę NC+ (często droższą). Postępowanie w tej sprawie rozpoczął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który uznał, że narusza to interesy konsumentów. W piątek platforma NC+ wycofała się z tego zapisu. Taki ruch może jednak nie wystarczyć, aby firma uniknęła kary ze strony urzędu.
– Doceniamy te działania, ale pamiętajmy, że spółka podjęła je dopiero po wkroczeniu UOKiK. Jednostronne zmiany umów są niedopuszczalne a miały w tym wypadku miejsce – wyjaśnia Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK. Decyzję urzędu powinniśmy poznać do końca miesiąca. Może on nałożyć na NC+ karę nawet 10 proc. zeszłorocznych przychodów, czyli nawet 190 mln zł.
Aby udobruchać klientów, platforma zmieniła też ofertę, dokładając dodatkowe kanały bez opłat. Zachęca zniechęconych, aby wycofywali wypowiedzenia. – Przypuszczam, że faktyczna liczba rezygnujących była niższa, niż wynikałoby to z obrazu oburzenia w mediach. Wątpię, by liczba rezygnujących poszła w setki tysięcy – mówi DGP Przemysław Sawala-Uryasz, analityk UniCredit. Jego zdaniem mogła ona sięgnąć kilkunastu, w najgorszym przypadku kilkudziesięciu tysięcy klientów. Według analityka niewykluczone, że część z nich wróci po ostatnich zmianach.
Reklama