W kraju w oczekiwaniu na dane produkcyjne złoty konsolidował się w okolicach 4,11-4,12, czemu sprzyjała sytuacja na szerokim rynku. Euro w pierwszych godzinach wczorajszej sesji podjęło próbę odreagowania dwucentowych strat wobec dolara jakie poniosło w reakcji na spekulacje, że EBC może zdecydować się na cięcie stóp procentowych. Wzrost notowań euro/dolara nie był jednak ani duży, ani długotrwały gdyż rynek nadal pozostaje ostrożny analizując słowa szefa Bundesbanku J.Weidmanna widząc wciąż napływające słabe dane makroekonomiczne oraz śledząc sytuację na Cyprze. Wczoraj w centrum uwagi znalazły się dodatkowo Włochy. Czekamy na wybór 12 prezydenta Włoch, którego zadaniem będzie rozwiązanie trudnej sytuacji na tamtejszej scenie politycznej. W czwartek w dwóch przeprowadzonych głosowaniach, połączonym izbom włoskiego parlamentu nie udało się dojść do porozumienia, żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganych konstytucyjnie 2/3 głosów w pierwszej rundzie. Dziś trzecie głosowanie, a jeśli i ono zakończy się fiaskiem, czwarte próba powołania prezydenta planowana jest na sobotę.

Ryzyko udanego testu wsparcia na 1,30 USD jest zatem duże i jak już wskazywaliśmy może średnioterminowo doprowadzić do spadku euro nawet do 1,276 USD. Słabsze euro to słabszy zloty – tak zwykle bywa. Jednak w sytuacji, kiedy na polski rynek długu wciąż napływa kapitał zagraniczny trudno jest oczekiwać, by PLN zaczął tracić na wartości. Przyczyn wysokiego popytu na polski dług należy upatrywać przede wszystkim w utrzymującym się napływie kapitału zagranicznego oraz rosnących oczekiwań na kontynuację rozpoczętego w ubiegłym roku cyklu obniżek stóp procentowych.

Wczoraj GUS podał, że dynamika produkcji przemysłowej obniżyła się w marcu o 2,9 proc. r/r wobec oczekiwanych 2,1 proc. (wg Thomson Reuters). W reakcji na dane złoty osłabił się symbolicznie, podczas gdy na rynku długu dochodziło do bicia kolejnych rekordów cen. Możliwe jest też, że część inwestorów walutowych obawiała się jeszcze gorszych informacji, po tym jak w ostatnim czasie na rynek docierały dane wskazujące na słabnącą kondycję niemieckiej gospodarki, a główny wskaźnika PMI dla Polski po raz pierwszy od września zanotował w relacji miesięcznej spadek i był najsłabszy od października. Choć tragedii nie było, dane potwierdziły scenariusz stagnacyjny dla polskiej gospodarki, jednakże na plus należy zaliczyć odczyt produkcji odsezonowanej (wzrost o 0,6 proc. r/r i 0,7 proc. m/m). A zatem, we wczorajszej publikacji coś dla siebie znajdą zarówno gołębie jak i jastrzębie RPP i w rezultacie nie skłoni ona Rady do ewentualnych szybszych obniżek stóp. W tym temacie ważna może okazać się publikacja krajowego PKB za 1Q13 którą poznamy pod koniec maja. Rynek nie wyklucza więc, że czerwcowe bądź lipcowe (w reakcji na publikację nowej projekcji inflacyjnej NBP) posiedzenie RPP przyniesie obniżkę stóp procentowych.

Poduszka amortyzacyjna w postaci silnego rynku długu będzie jednak „chroniła” złotego. Dlatego też, jeśli w kolejnych tygodniach rosłyby obawy o dalsze łagodzenie polityki przez RPP, ewentualna deprecjacja naszej waluty będąca ich konsekwencją będzie niewielka w skali i raczej krótkotrwała. Pierwszy silny opór wyznacza górne organicznie kanału konsolidacyjnego, w którym para EUR/PLN znajduje się już od sierpnia ub. roku a rysowane na wysokości 4,20. Kolejne zaś wyznacza strefa 4,25-4,30 jednak według nas wydaje się ona bezpieczna.

Reklama

W czwartek na rynek napłynęły też kolejne dane z USA. Podano, że w ubiegłym tygodniu zarejestrowano 352 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, co było zgodne z oczekiwaniami (350 tys.). Na publikację raportu initial jobless claims rynek zareagował spokojnie, choć dało się zauważyć symboliczny wzrost notowań kursu EUR/USD. Kolejne uderzenie (szczególnie w rynek akcji) nadeszło ze strony indeksu Fed z Filadelfii, który zamiast wzrosnąć o oczekiwane 3,0 pkt spadł w kwietniu do 1,3 pkt z 2,0 pkt w marcu. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku indeksu wskaźników wyprzedzających koniunktury. W rezultacie maksimum dnia rynek wyznaczył na poziomie 1,3096 USD.

W piątek kalendarz makroekonomiczny pozbawiony jest istotnych danych. Na rynek mogą natomiast zacząć napływać wypowiedzi członków kończącego się dzisiaj szczytu G-20. Sam komunikat raczej nie wywoła większych ruchów na rynku FX, jeśli już to na jenie. Nie oczekuje się krytyki działań Banku Japonii, co otwiera drogę do dalszego osłabienia jena. Na rynku euro/dolara oczekujemy dzisiaj konsolidacji. Silne wsparcie to wspomniany już poziom 1,30 USD, opór stanowi zaś strefa 1,311-1,315 USD. Złoty pozostanie pod wpływem szerokiego rynku wspierany dobrymi nastrojami na krajowym rynku długu. Na dziennym wykresie pary EUR/PLN od kilku dni budowana jest formacja trójkąta symetrycznego, która to stanowi zapowiedź kontynuowania, bądź odwrócenia trendu, więc do momentu przebicia linii oporu bądź wsparcia możemy tylko spekulować kierunek wybicia. Niemniej jeśli popyt na polskie papiery będzie nadal utrzymywał się, zaś kurs EUR/USD wybroni się przed spadkiem poniżej 1,30 może stanowić zapowiedź umocnienia złotego w najbliższych dniach i ponownego testu wsparcia na 4,09.