Stało się to możliwe dzięki zawartemu w piątek porozumieniu między władzami w Belgradzie a Kosowem o normalizacji stosunków. Ostateczną decyzję w sprawie negocjacji podejmą w czerwcu przywódcy państw UE, a rozmowy powinny się rozpocząć w ciągu roku.
Wczoraj rano porozumienie zatwierdził rząd Serbii, choć Belgrad podkreśla, że nie oznacza ono uznania państwowości Kosowa, które do czasu ogłoszenia niepodległości w lutym 2008 r. formalnie pozostawało autonomiczną prowincją tego kraju.
Zgodnie z umową wynegocjowaną z pomocą szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton Serbia zrezygnuje z faktycznego kontrolowania północnej części Kosowa zamieszkanego przez mniejszość serbską, a ta w zamian otrzyma pewną autonomię, m.in. własne dowództwo policji i własne sądownictwo. Oba rządy zadeklarowały także, że nie będą utrudniać sobie wzajemnie starań o członkostwo w UE. Po przekazaniu w ręce międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości głównych podejrzanych o zbrodnie wojenne z czasów konfliktu na Bałkanach sprawa Kosowa – regionu będącego kolebką serbskiej państwowości, ale zamieszkanego przez Albańczyków – pozostawała ostatnią przeszkodą w rozmowach z Brukselą.
Niepodległość Kosowa uznaje ok. 90 państw. Wśród tych, które go nie uznają, jest pięć państw UE – Cypr, Grecja, Hiszpania, Rumunia i Słowacja – a także m.in. Rosja oraz Chiny.
Reklama
Spośród państw powstałych po rozpadzie Jugosławii członkiem Unii jest Słowenia, a Chorwacja wejdzie do niej 1 lipca. Serbia, Czarnogóra i Macedonia są kandydatami do członkostwa, zaś Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo potencjalnymi kandydatami. Mało prawdopodobne jest jednak, aby Serbia została przyjęta do wspólnoty przed 2020 r.
W osobnym raporcie Komisja zarekomendowała też rozpoczęcie rozmów z Kosowem na temat umowy stowarzyszeniowej, co jest pierwszym krokiem do członkostwa.

>>> Polecamy: Zadłużona Europa wielu prędkości