Część spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych narzuci swoim mieszkańcom wyższe stawki za odbiór nawet posegregowanych odpadów.

W ten sposób chcą się zabezpieczyć finansowo, na wypadek gdyby lokatorzy nie przestrzegali selektywnej zbiórki.

Zdarzają się też zarządcy, którzy ignorują wolę części mieszkańców skłonnych segregować śmieci (by obniżyć sobie miesięczne koszty), i odgórnie podejmują decyzję, że segregacji jednak nie będzie. Spółdzielnie i wspólnoty w skrajnie różny sposób interpretują bowiem przepisy nowej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, które wchodzą w życie 1 lipca.

Kolejny problem to sposób składania deklaracji śmieciowych. – W przypadku mieszkańców bloków i osiedli to spółdzielnia, wspólnota lub administrator mogą złożyć deklarację o wysokości opłaty za odbiór śmieci w ich imieniu – poinformował nas wydział prasowy Ministerstwa Środowiska. Jednak rzesza zarządców przerzuca ten obowiązek na lokatorów. Chcąc złożyć deklaracje zbiorcze, muszą zebrać od właścicieli informacje o zamieszkujących w danym lokalu osobach, przy czym potrzebują ich imienia i nazwiska, a nawet numeru PESEL. Nie wiedzą jednak, czy mają do tego prawo.

Reklama

Co spółdzielnia to inny problem śmieciowej rewolucji

W związku z nadchodzącymi zmianami w systemie wywozu śmieci najłatwiej mają właściciele domów jednorodzinnych. To oni w swoim imieniu składają deklarację śmieciową do urzędu gminy oraz decydują, czy chcą segregować odpady – dzięki czemu ich comiesięczne opłaty będą niższe. O wiele mniej swobody w tym zakresie będą mieli mieszkańcy blokowisk i osiedli zarządzanych przez spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.

O problemach informują nasi czytelnicy. – Wspólnota rozesłała nam wzory deklaracji, w których zaznaczyliśmy, że chcemy segregować śmieci. Ale okazało się, że większość udziałowców wspólnoty jest przeciwna segregacji. Bo to starsi ludzie, a w dodatku ostatnio wspólnota wyremontowała zsyp na klatce schodowej – mówi Monika Szulc z jednej ze wspólnot mieszkaniowych w warszawskim Śródmieściu. Zarządca ma więc zamiar zadeklarować w gminie, że na osiedlu segregacji nie będzie, a w związku z tym nikt nie dostarczy odpowiednich pojemników do selektywnej zbiórki. Pani Monika, podobnie jak inne osoby chcące segregować, będzie musiała płacić dużo wyższe stawki – nawet jeśli chcąc być ekologiczną, będzie rozdzielać odpady. Przypadek ten opisaliśmy resortowi środowiska. Ten odesłał nas jedynie na swoją stronę internetową, na której możemy przeczytać kilka rad skierowanych do mieszkańców bloków i osiedli. „Spółdzielnia albo wspólnota powinna ustalić z mieszkańcami, czy będą segregować śmieci, czy nie. Dowiedz się, w jaki sposób podejmiecie tę decyzję” – brzmi jedna z nich. Ale nawet jeśli np. spółdzielnia zdecyduje się na segregację, automatyczne obniżenie opłat z tego tytułu nie zawsze jest tak oczywiste.

W Gdańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mieszkańcy będą segregować śmieci, ale stawki wniosą jak za odpady zmieszane. Jak to możliwe? Jak przekonuje spółdzielnia, to rodzaj zabezpieczenia finansowego. Gmina dostarczy bowiem pojemniki do selektywnej zbiórki, ale nie wiadomo, czy mieszkańcy dostosują się do zmian i śmieci będą rzeczywiście rozdzielane. Jeśli gmina się zorientuje, że wbrew zapewnieniom śmieci są przemieszane, zażąda od spółdzielni wyższych stawek za wywóz odpadów. Pytanie tylko, co na to mieszkańcy, których do segregacji przekonać miały przecież niższe miesięczne opłaty.

– Jeśli ludzie będą segregować, rozliczymy z nimi nadwyżkę z opłat, a same stawki zostaną obniżone do poziomu śmieci segregowanych – tłumaczy nam Grażyna Orłowska, pełnomocnik zarządu spółdzielni. Nie wszyscy zarządcy zamierzają się też dostosować do zaleceń resortu środowiska, by zbierać informacje od lokatorów i na tej podstawie złożyć w urzędzie gminy deklarację zbiorczą (w której określone zostaną stawki za wywóz śmieci oraz to, czy będą segregowane, czy nie). Nie chcą brać odpowiedzialności za prawdziwość danych przekazanych przez lokatorów. W dodatku obawiają się, że sprawą zbierania danych przez zarządców nieruchomości mógłby zainteresować się GIODO.

Sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdy mamy do czynienia z różnymi stanami prawnymi. Zarządcy twierdzą np., że właściciel odrębnej nieruchomości w spółdzielni musi złożyć deklarację sam do urzędu. Ale już w przypadku spółdzielczych praw do lokalu sytuacja jest bardziej złożona, bo z jednej strony spółdzielnie mają obowiązek złożenia deklaracji jako właściciel (w rozumieniu cywilnoprawnym), ale jednocześnie osoby posiadające te prawa do lokalu również są jego właścicielami w rozumieniu ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. – Kto jest bardziej obowiązany do złożenia tych deklaracji, ustawa już nie precyzuje – mówi nam Piotr Zarębski, członek zarządu wspólnoty na Kabatach w Warszawie. Dodaje, że z powodu tych wątpliwości jego wspólnota zadecydowała, że deklaracje wypełnią właściciele, każdy za siebie.

Sami też podejmą decyzję, czy segregują, czy nie. Tylko co w takim razie z kontrolą tych, którzy śmieci powinni segregować? – My nie będziemy tego kontrolować, bo jako zarząd nie mamy do tego prawa. To raczej jest obowiązek gminy – wskazuje Zarębski.