Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka wydzielił teren o 40 proc. większy od Manhattanu wokół międzynarodowego portu lotniczego w Mińsku dla projektu wartości 5 mld dolarów, który ma zapewnić mieszkania dla 155 tys. ludzi.

Łukaszenka, który rządzi postradziecką republiką od dwudziestu lat, zwrócił się do Chin o pomoc w odrodzeniu gospodarki szacowanej na 60 mld dolarów. Od 2009 roku Białoruś potrzebowała 6,5 mld dolarów pomocy finansowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Rosji. Centrum produkcyjne usadowi chińskich eksporterów w odległości zaledwie 274 km od Polski i Litwy, państw członkowskich Unii Europejskiej oraz zapewni im wolny dostęp do Rosji i Kazachstanu, tworzących z Białorusią unię celną. Da im również możliwość korzystania z siły roboczej, której przeciętne wynagrodzenie wynosi 560 dolarów miesięcznie, czyli jest o połowę mniejsze niż w Polsce.

- To unikatowy projekt - mówi Gong Jianwei, chiński ambasador w Białorusi – Nikt nie mógłby zbudować czegoś podobnego do tego parku przemysłowego gdzie indziej w Europie. Infrastruktura jest doskonała.

“Nowoczesne miasto na kontynencie euroazjatyckim”, jak je nazwano w dokumentach marketingowych, zostanie zbudowane wokół autostrady M1 łączącej Moskwę i Berlin przez Białoruś oraz Polskę. Centrum miasta z portem lotniczym połączy szybka kolej. Miasto otrzyma energię z pierwszej na Białorusi elektrowni atomowej, którą zbuduje i sfinansuje Rosja kosztem 10 mld dolarów. Pierwszy etap budowy parku przemysłowego zakończy się w 2020 roku, drugi zajmie kolejne dziesięć lat.

Reklama

>>> Polecamy: Gospodarka Białorusi, czyli jak system nakazowo-rozdzielczy przegrywa z kapitalizmem

10 lat bez podatku

Chiny, które w 2009 roku podpisały z Białorusią porozumienie o wymianie walutowej, zgodziły się na sfinansowanie całego przedsięwzięcia za pożyczki udzielone na niskie odsetki, jeśli połowa pieniędzy zostanie przeznaczona na chińskie materiały, technologie lub siłę roboczą – twierdzi Kirył Korotiew, były urzędnik ministerstwa gospodarki wytypowany przez Łukaszenkę do zarządzania białoruską częścią projektu. Korotiew jest zastępcą szefa firmy Industrial Park Development, w której 60 proc. udziałów należy do oddziału chińskiego koncernu China National Machinery Industry Corp., a 40 proc. do białoruskiego rządu.

Do ulg podatkowych w przyszłym parku przemysłowym będą upoważnione nie tylko chińskie firmy. Każde przedsiębiorstwo, które zobowiąże się do zainwestowania co najmniej 5 mln dolarów oraz działa w „dziedzinie zaawansowanych technologii”, jak biomedycyna czy elektronika, zostanie zwolnione z podatku od zysku i nieruchomości na okres 10 lat. W kolejnym dziesięcioleciu podatki będą zmniejszone o połowę – czytamy na stronie internetowej projektu.

Zainteresowanie wyraziło już ponad 10 firm, w tym producenci leków Sinopharm Group z Hongkongu i łotewska spółka Grindeks – twierdzi Korotiew.

>>> Białoruś: rekordowy poziom zarobków w kwietniu