Pytanie o bezpieczeństwo na drogach w kraju, gdzie w ubiegłym roku doszło do ponad 37 tys. wypadów drogowych, w których zginęło 3571 osób, jest zawsze aktualne i ważne, mimo iż zgodnie z policyjnymi statystykami są to najniższe wyniki od co najmniej dekady także mimo tego, że podczas wspomnianej dekady liczba pojazdów na naszych drogach urosła o ponad połowę. Statystyki nie przysłonią faktu, że polskie drogi wciąż są jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie.
Odpowiedzialni za floty pojazdów w firmach, ale przede wszystkim odpowiadający za bezpieczeństwo ruchu drogowego w naszym państwie, nie mają prawa przejść obojętnie obok wyników badań instytutu Keralla Research. Ankietowane mikro, małe i średnie firmy to ponad 2 mln podmiotów. Co druga firma ma mniej niż pięć pojazdów, reszta dysponuje flotą sześciu aut i więcej. A przecież nie brakuje i takich, w których pracownicy do dyspozycji mają kilkadziesiąt samochodów.
Można zatem przyjąć, że jest to opinia wyrażona przez miliony codziennie użytkujących nasze drogi kierowców. – Zdecydowana poprawa stanu dróg zwiększyłaby w Polsce bezpieczeństwo pracowników kierowców w trakcie wykonywania ich służbowych podróży. Tego zdania jest 85,5 proc. przedsiębiorców, których pracownicy, na co dzień, pokonują dziesiątki kilometrów wykonując swoje obowiązki – mówi Katarzyna Pydych, dyrektorka w Keralla Research i autorka opracowania.

Na bakier z przepisami

Reklama
Powodów tego, że na naszych drogach wciąż jest niebezpiecznie, nie szukamy jedynie na zewnątrz. Spora grupa kierowców przyznaje się, że sama też ma lub może mieć, wpływ na liczbę wypadków i kolizji. Stąd, zdaniem ankietowanych, drugim najważniejszym czynnikiem podnoszącym bezpieczeństwo byłoby lepsze niż dotychczas przestrzeganie przepisów drogowych przez samych kierujących. – Braki w tym zakresie dostrzega 61 proc. badanych, podkreślając, że respektowanie znaków drogowych, w szczególności dotyczących ograniczeń prędkości, podniosłoby ogólne bezpieczeństwo użytkowników dróg w Polsce – mówi analityczka.
Za dwoma pierwszymi czynnikami podnoszącymi bezpieczeństwo na drogach opowiedziała się większość pytanych przez instytut Keralla Research. Przy kolejnych wyniki były już wyraźnie niższe. Na trzecim miejscu znalazły się szkolenia dla kierowców. I chociaż w ich skuteczność wierzy więcej niż co czwarty pytany (27,1 proc.), pojawia się pewien zasadniczy kłopot. Niewiele firm decyduje się na treningi.

Zbyt pewni siebie

W szkolenia podnoszące umiejętności kierowców inwestuje mniej niż co piąta firma (19,7 proc.). Co gorsza, z tej grupy zaledwie 11,3 proc. firm szkoleniami obejmuje wszystkich pracowników użytkujących auta służbowe. W większości przypadków na treningi z prowadzenia pojazdów wysyłani są handlowcy i ewentualnie inni pracownicy regularnie jeżdżący w teren.
Twórcy cytowanego raportu poszli krok dalej i dopytali, jakie są przyczyny niewysyłania pracowników kierowców na szkolenia doskonalące technikę jazdy samochodami. – Jako powód podawano najczęściej brak zainteresowania takimi kursami ze strony samych kierowców. Ponad 57 proc. badanych twierdzi, że szkoleń nie ma, bo nikt nie zgłaszał takiej potrzeby – komentuje Katarzyna Pydych. Kolejne 17 proc. pytanych stwierdziło, że nie widzi sensu takich szkoleń, a następne 6,5 proc. przyznało, że nie ma pieniędzy na takie wydatki.

Co poprawić

Wracając do pierwszego pytania badaczy – co wpłynęłoby pozytywnie na bezpieczeństwo kierowców – warto wspomnieć jeszcze o fotoradarach. Każdy jeżdżący po polskich drogach bez wątpienia zauważył w ostatnich miesiącach ich szybki przyrost. Czy stawianie większej liczby fotoradarów może wpłynąć na bezpieczeństwo? Pozytywnie odpowiedziało na to zaledwie 6,5 proc. respondentów. Tym samym oceniono fotoradary jako najmniej skuteczne narzędzie w walce o bezpieczniejsze drogi. Więcej zwolenników miało lepsze oznakowanie dróg (7,1 proc. wskazań) czy podnoszenie wysokości mandatów karnych (11,7 proc.).
Niestety, wciąż w Polsce nietrzeźwi prowadzący pojazdy stanowią spory problem. Dość wspomnieć, że jak podaje Komenda Główna Policji, tylko przez cztery pierwsze miesiące tego roku stróże prawa złapali prawie 9 tys. kierujących na podwójnym gazie. Tymczasem z analiz Keralla Research wynika, że w niemal połowie badanych firm (49 proc.) nie kontroluje się regularnie stanu trzeźwości pracowników prowadzących auta służbowe. Regularnie robi się to jedynie w 8,3 proc. przedsiębiorstw. Co trzecia firma sprawdza trzeźwość swoich kierowców wówczas, gdy ma podejrzenie wobec swojego pracownika.