Debiuty obligacji na Catalyst, które dają dwucyfrową rentowność nie należą do rzadkości, można uznać je raczej za regułę. Nie ma podstaw by spodziewać się czegoś innego po Orlenie. Przeciwnie, nadzieje na uzyskanie wysokiej ceny poparte są dotychczasowymi informacjami na temat emisji obligacji serii A i B. Aby mieć pełen obraz sytuacji, trzeba cofnąć się do lutego 2012 r., kiedy Orlen przeprowadził emisję obligacji o wartości 1 mld zł skierowaną do instytucji finansowych. Były to papiery siedmioletnie oprocentowane na 1,6 pkt proc. ponad WIBOR6M, a więc o 10 punktów bazowych (0,1 pkt proc.) wyżej niż ostatnie emisje czteroletnich papierów serii A i B skierowane do otwartego grona inwestorów. Przed rokiem popyt instytucji przekroczył podaż trzykrotnie (mówił o tym Jacek Krawiec, prezes Orlenu).

Choć tegoroczne emisje serii A i B były kierowane do detalicznych inwestorów, to zapisy były otwarte także dla instytucji. Zapewne (szczegółowych wyników koncern nie ujawnił) z tego powodu pula obligacji serii A o wartości 200 mln zł uległa wyczerpaniu już po dwóch dniach przyjmowania zapisów. Złożyło je 618 inwestorów, średni zapis miał wartość 364 tys. zł, zatem z pewnością gros z emisji objęli właśnie inwestorzy instytucjonalni. W przypadku serii B inwestorów było już ponad 2000 (ale 85 proc. zapisów pochodziło od drobnych inwestorów, którzy objęli nimi mniej niż 2,5 proc. całej emisji), w tym także banki spółdzielcze.

Mając te informacje możemy zaryzykować tezę, że popyt na obligacje Orlenu ze strony instytucji finansowych nie został wyczerpany i to ich apetyt może decydować o cenie debiutu. Jak wysokiej? Seria wyemitowana przed rokiem jest notowana na Bond Spot (hurtowym rynku obligacji), gdzie w ostatniej transakcji (z kwietnia) wyceniono ją na 102,6 proc. Przy obecnej stopie WIBOR6M (2,71 proc.) dawałoby to 3,73 proc. rentowności. Aby serie A i B miały zbliżoną rentowność, ich ceny musiałby wynosić ok. 101,6 proc.

Ponieważ program emisji obligacji Orlenu przewiduje uplasowanie papierów o wartości kolejnych 0,6 mld zł, cena debiutu raczej nie będzie aż tak wysoka (inwestorom bardziej będzie opłacało się poczekać na „nową dostawę” niż płacić więcej na Catalyst), ale oczekiwania na poziomie 101-101,2, maksymalnie 101,5 proc. są uzasadnione.

Reklama

Gdyby ten scenariusz się zrealizował posiadacze obligacji serii A i B staną przed dylematem, czy sprzedać obligacje i zainkasować zysk już na debiucie, czy też zatrzymać je i czerpać korzyści z wypłacanych odsetek? Pytanie to można postawić też inaczej – czy lepszy jest 1 proc. zarobiony w miesiąc czy 4,2 proc. (takie oprocentowanie przez rok mogą mieć serie A i B w rok? W szerszym kontekście jest to także pytanie o postawę inwestycyjną – sprzedaż wymaga znalezienia alternatywnej inwestycji, o co nie jest wcale trudno na Catalyst. Ze wszystkich notowanych tu obligacji w segmencie papierów korporacyjnych, tylko Giełda płaci niższe odsetki (1,17 pkt proc. ponad WIBOR6M) niż Orlen. Zatrzymanie papierów nie wymaga zaś żadnej aktywności.

Przy czym należy mieć także na uwadze zmienność samej stopy WIBOR. Wiele wskazuje na to, że przez najbliższy rok stopy te pozostaną na obecnym poziomie. Później możliwy jest ich powolny wzrost (wskazują na to kontrakty FRA), ale prognozowanie ich na trzy i pół roku do przodu (za trzy i pół roku ustalone zostanie oprocentowanie papierów PKN w ostatnim okresie odsetkowym) jest zadaniem karkołomnym i bardziej zbliżonym do wróżbiarstwa niż estymacji modelowej. Mówiąc prościej – nie wiadomo, jak będą wyglądały stopy WIBOR w przyszłości, ich wzrost może być źródłem wyższych przychodów odsetkowych, zaś spadek niższych.

ikona lupy />
Możliwe zyski ze sprzedaży obligacji PKN Orlen w dniu debiutu / Media