Spokojna sesja w nocy, której główną atrakcją było objaśnienie pewnego australijskiego żartu. Glenn Stevens, szef Reserve Bank of Australia (RBA), najwyraźniej tylko “żartował” wspominając, że bank długo się zastanawiał, zanim pozostawił stopę procentową bez zmian. Osobiście mu wierzę, ale nadal brzmią mi w uszach słowa mojej matki. Zawsze twierdziła, że każdy żart jest częściowo żartem, a reszta to prawda. Wyciągnijcie z tego wnioski, jakie chcecie, ale w efekcie dolar australijski niezaprzeczalnie poszedł w górę.

Co prawda miało to (dziś rano) wiele wspólnego z likwidacją części pozycji na EUR/AUD, jak również z wyraźną nieobecnością pewnego uczestnika systemu rozliczeniowego, który przez cały tydzień na porannych fixingach sprzedawał AUD/USD. Biorąc to pod uwagę, para ta miała drogę wolną, by zajść nieco wyżej.

Poza tym rynek jak dotąd jest martwy. Ponieważ po południu nie będzie Amerykanów, płynność jest niewielka i jeszcze się tylko pogorszy, więc tylko nieliczni (jeśli w ogóle ktokolwiek) są chętni do trzymania jakichkolwiek pozycji z obawy przed niemożnością ich zamknięcia, jeśli i kiedy zaszłaby taka potrzeba. Każdy zespół brokerów na rynku międzybankowym, któremu dają lub płacą cokolwiek, wyrzuca to z powrotem prosto na rynek, aby nie utknąć z sakiewką w ręku. Wielka gra w „piłka parzy”, że tak powiem.

Przechodzę do Bank of England (BoE) i Europejskiego Banku Centralnego (EBC), których decyzje poznamy po południu. Po pierwszej z tych instytucji nie spodziewamy się ogłoszenia żadnych zmian, a – co ważniejsze – ponieważ jest to pierwsze posiedzenie Marka Carneya, jest też duża szansa na to, że liczba głosów przechyli się jeszcze bardziej przeciwko jakiemukolwiek dodatkowemu luzowaniu ilościowemu. W dużej mierze dzięki publikowanym ostatnio lepszym danym, jak również z powodu braku chęci do wywoływania kłopotów, wygląda na to, że posiedzenie to zasadniczo nie będzie wielkim wydarzeniem.

Reklama

Jeśli chodzi o EBC, większość mędrków i opłacanych „tub” na ulicy przewiduje bardziej „gołębie” stanowisko Mario Draghiego i spodziewa się, że będzie to katalizator dla ostatecznej kapitulacji i spadku EUR/USD. Wszystkim wam życzę powodzenia, ponieważ jako traderzy jesteście tylko tak dobrzy, jak wasza ostatnia transakcja. Jeśli o mnie chodzi, to żaden z wyżej wspomnianych "ekspertów" nie ma pojęcia, [o co chodzi,] gdyż nie ryzykują zyskiem/stratą z powodu tego, co się wydarzy lub nie wydarzy. Tak jak podkreśliłem wczoraj, wspólna waluta siedzi teraz twardo w letnim przedziale; na spadki w okolice 1,2800/30 zareagują ciężkie ręce Banku Rozrachunków Międzynarodowych, oferując kupno, natomiast skoki powyżej 1,3250/80 spotka podobny los, gdyż chłopcy z Bazylei będą sprzedawać. Wewnątrz tego przedziału zmienność musi się pojawiać i jak zawsze, niezależnie od tego, co ten człowiek powie (a także przy tak niewielkiej płynności w tym czasie), konferencja prasowa spowoduje trochę gwałtownych skoków na rynku i nic poza tym. Draghi szybko staje się bezzębnym tygrysem, a tym, którzy wierzą, że program bezpośrednich transakcji monetarnych, z napisem „siatka ochronna” dumnie umieszczonym na piersi, był najważniejszy dla kryzysu euro, mówię – przemyślcie to jeszcze raz...

Wczorajsze notowania USD/JPY były absurdalne, a dziś przynajmniej będzie nieco spokojniej, gdyż nikt nie będzie robił zbyt wiele przed sesją w Azji, a co ważniejsze – przed jutrzejszymi informacjami o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym. Spodziewajcie się pewnych ruchów jutro rano, gdyż zacznie się zajmowanie pozycji i przepychanki przed publikacją danych
z USA. Co ciekawe, rynek opcji tak jak zaczął pod koniec zeszłego tygodnia, tak nadal mocno faworyzuje perspektywę spadków w tej parze, a dla tenorów od jednego tygodnia do trzech miesięcy zmienność jest co najmniej o jeden stopień wyższa, gdyż zakupy trwają.

W najbliższej okolicy na poziomie 99,20 (który wczoraj pozostał nietknięty) i wokół niego nadal siedzi mnóstwo zleceń stop, a tuż przed nim widać też trochę niezłych ofert kupna. Osobiście spodziewam się dalszych spadków w tej parze i jak wspominałem, nadal trzymam swoją długą pozycję na opcji jednodotykowej. Choć trzeba przyznać, że widzę, iż granica dla tych spadków znajduje się gdzieś w okolicy 97,00/96,80.

Na moim radarze w tej chwili znajduje się EUR/AUD i prawdopodobnie teraz będzie to moja kolejna podstawowa pozycja, na którą chcę wejść od strony krótkiej, być może poprzez opcje lub w połączeniu z odrobiną rynku spot. Nie dlatego, bym myślał, że dolara australijskiego czekają gigantyczne wzrosty, albo że tak samo euro odnotuje podobne spadki, ale po prostu w ujęciu względnym jestem zdania, że dolar australijski prześcignie euro pod względem wzrostów w perspektywie średnioterminowej.

Życzę wam dziś powodzenia, moi drodzy, i jak zawsze – kaski włóż.