Przeciwnikom tego typu działalności w amerykańskim Kongresie nie udało się przeforsować ograniczenia inwigilacji obywateli.

Kilka tygodni temu 29-letni Edward Snowden ujawnił, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego gromadzi billingi wszystkich rozmów telefonicznych Amerykanów. Wywołało to w Stanach Zjednoczonych burzliwą debatę na temat zakresu dopuszczalnej inwigilacji obywateli w ramach wojny z terroryzmem. Grupa kongresmanów podjęła próbę zablokowania tego typu działalności. Zgłosili oni poprawkę do budżetu resortu obrony dopuszczającą gromadzenie bilingów telefonicznych, ale wyłącznie osób, co do których są podejrzenia o kontakty z terrorystami. Przyjęciu poprawki sprzeciwił się prezydent Barack Obama. Biały Dom przekonywał, że rezygnacja z automatycznego gromadzenia wszystkich billingów telefonicznych utrudni walkę z terroryzmem. Podczas głosowania w Izbie Reprezentantów wprowadzenie zakazu poparło 205 kongresmanów, przeciw było 217.

Mimo przegranego głosowania, przeciwnicy metod stosowanych przez amerykańskie służby specjalne pokazali, że inwigilacja obywateli w ramach walki z terroryzmem ma w Stanach Zjednoczonych coraz mniejsze poparcie.

>>> Czytaj również: PRISM nie jest wyjątkiem. Zachód od dawna inwigiluje bezkarnie

Reklama