W sierpniu minie rok od momentu, gdy Rosja wstąpiła do WTO. Czy to polepszyło warunki handlu ze Wschodem?
Z naszych obserwacji wynika, że warunki handlu z Rosjanami zamiast się polepszyć, skomplikowały się. Moskwa wywiązuje się ze wszystkich formalnych zobowiązań złożonych przed WTO. Obniża cła i wymagania fitosanitarne. Ma jednak wiele innych pozataryfowych możliwości, by móc ograniczyć niepożądany import.
Jakich?
Problemy dla eksporterów powstają, gdy dochodzi np. do wdrażania ustalonych norm przez funkcjonariuszy państwa, przede wszystkim celników. Duże możliwości indywidualnej interpretacji daje taryfikator celny, który zawiera prawie 12 tys. pozycji.
Reklama
Jak to działa?
Towar jest kwalifikowany. Idzie za tym taryfa celna, ustanawiana na podstawie jego właściwości. Produkt, który ma wiele zastosowań, teoretycznie może być przewożony pod kilkoma różnymi kodami celnymi. To, do jakiego ostatecznie zostanie przypisany, zależy od decyzji celnika. Daje to szerokie pole do manipulacji podczas procedury oclenia. Na tym tracą wszyscy – europejski eksporter, rosyjski importer, konsumenci. Zyskuje tylko rosyjski budżet.
Czy podobne problemy dotknęły któregoś z pana klientów?
Krakowska firma BDC Poland od czterech lat eksportuje do Rosji składniki do płuczek wiertniczych. Towar polskiego przedsiębiorstwa znalazł wielu odbiorców w Rosji. Ten rok BDC Poland zamierza zamknąć z rezultatem ponad 3 tys. ton sprzedanej produkcji. Komplikacje zaczęły się jednak od razu po przystąpieniu Rosji do WTO. Towar polskiej firmy ugrzązł w porcie w Sankt Petersburgu. Celnicy zatrzymali ładunek, bo nagle zmienili kodyfikację towaru. Rzecz w tym, że podstawowym składnikiem eksportowanej przez BDC Poland produkcji jest glina. Ze względu na swoje właściwości kwalifikuje się od razu do kilku kodów celnych. Może przechodzić przez granicę jednocześnie jako surowiec mineralny, jak i produkt poddany chemicznej aktywacji. Z tą różnicą, że cło w tej drugiej kategorii jest większe. BDC Poland wywoziła swój towar jako surowiec mineralny, a minimalna wartość celna wynosiła 0,56 dol. od kilograma. Po wejściu do WTO kodyfikację zmieniono na taką, która przewiduje 1,02 dol. za kilogram. Teraz rosyjski kupiec musi płacić za oclenie zamiast 700 tys. aż 1,5 mln rubli za partię towaru. Choć różnicę pokrywa importer, uderza to w konkurencyjność produkcji eksportera.

>>> Czytaj również: Europa Wschodnia woli szczelinowanie od Putina

Zmiana zasad przewozu odbywa się bez zmian w prawie?
Dokładnie. Problem tkwi w tym, że nie zaszły żadne zmiany prawne.
Czy tak się dzieje na wszystkich punktach granicznych z Rosją?
Zasady gry nie są zmieniane w sposób zintegrowany. Każdy punkt celny ma własne praktyki. Na przykład w porcie w Petersburgu utrudniony jest przewóz wyrobów ze stali. Mimo że morze to najprostszy sposób transportu towaru z Gdyni do Petersburga, zajmujący zaledwie 32 godziny, odradzamy klientom tę drogę. Z tego szlaku zrezygnowała m.in. polska firma Wamet z Bydgoszczy, która sprzedaje do Rosji urządzenia wiertnicze. Rosyjscy celnicy zmienili zasadę naliczania cła, windując koszt oclenia z dotychczasowych 1,2 mln rubli do 2,1 mln rubli. Chodzi o to, że celnicy nagle przyjęli inną wartość wyjściową potrzebną do naliczania cła. Stało się tak dlatego, że nawet w ramach jednego kodu jest kilka grup towarów z różną minimalną wartością celną wahającą się np. od 0,6 do 2,5 dol. I od dobrej woli celnika zależy, którą przypisać produkcji w ramach jednego kodu.
Jakie są prawne możliwości radzenia sobie z takimi sytuacjami?
Eksporter ma prawo do dochodzenia swoich praw w sądzie. Z pewnością bez trudu udowodni, że kwalifikacja została zmieniona w sposób nieuzasadniony. Lecz dla większości biznesmenów liczy się czas, a procesy sądowe zajmują nawet kilka lat. Na takie rozwiązania decydują się zwykle większe firmy. Na przykład koreański Samsung, który w ubiegłym roku złożył pozew przeciwko rosyjskim celnikom w Szeremietiewie. Chodzi o to, że po wejściu Rosji do WTO celnicy uznali eksportowane tablety Galaxy Tab za nawigację, choć wcześniej towar przechodził przez granicę jako komputer osobisty. Takiej zmiany dokonano dlatego, że cło na nawigację wynosi 5 proc. od wartości towaru, a w przypadku tabletów była ona równa zeru.
Czy w trakcie negocjacji z Rosją WTO nie zapaliła się alarmowa lampka odnośnie do stanu prawnego w Rosji, który daje szerokie możliwości do zrekompensowania sobie obniżek cła?
To WTO bardziej potrzebowało Rosji, a nie odwrotnie. Myślano, że wciągnięcie Moskwy do organizacji pozwoli zagranicznej produkcji zalać rosyjski rynek. Rosja skorzystała z tej dysproporcji intencji i wynegocjowała bardzo korzystne warunki akcesji. Z analizy dokumentów wynika, że ok. 90 proc. stawek celnych z wejściem Rosji do WTO można ustanowić na wyższym albo takim samym poziomie, jaki obecnie funkcjonuje w ramach unii celnej z Białorusią i Kazachstanem. Po okresie przejściowym połowa stawek cła nie spadnie poniżej obecnego poziom, i tylko ok. 30 proc. stawek zostanie obniżone nie więcej niż o 5 pkt proc.
Iwan Rassochin, dyrektor warszawskiego oddziału Centrum Współpracy Biznesowej Polska – Rosja, które obsługuje firmy w zakresie eksportu towarów na rynki krajów WNP

>>> Czytaj również: Polskie browary regionalne ruszają na podbój świata