W czwartek 1 sierpnia poznaliśmy ostateczne odczyty indeksów PMI dla chińskiego przemysłu, które są traktowane jako wyprzedzające sygnały dla tamtejszej gospodarki. Odczyt podawany przez Markit/HSBC, a więc niezależne instytucje prywatne wskazał na 47,7 pkt. w lipcu, a więc potwierdził się wstępny słaby odczyt (w czerwcu mieliśmy 48,2 pkt.). Składowe tego indeksu wskazały na postępującą słabość chińskiej gospodarki, co może rodzić obawy co do realności założeń przedstawianych do tej pory przez chińskie władze. Mowa tu o wzroście PKB o 7,5 proc. w tym roku, a także zaskakujących słowach tamtejszego premiera wygłoszonych dwa tygodnie temu. Li Keqiang zapewnił, że rząd nie pozwoli na spadek dynamiki PKB poniżej bariery 7 proc. i ma ku temu narzędzia. Pytanie, co miał na myśli, gdyż wiele wskazuje na to, że król jest… nagi.

Dlatego też falę krytyki wśród uczestników rynku wywołała publikacja rządowych statystyków z CFLP, których zdaniem indeks PMI dla chińskiego przemysłu wzrósł w lipcu do 50,3 pkt. z 50,1 pkt., a tym samym nie doszło do złamania bariery 50 pkt. mogącej sugerować kurczenie się tempa wzrostu gospodarki. Na dłuższą metę takie rozbieżności względem odczytów Markit/HSBC nie są do utrzymania. Inwestorzy mogą wręcz stracić zaufanie do chińskich statystyków, a to mogłoby mieć swoje konsekwencje…
Innymi słowy – to co Chińczycy pokażą w najbliższy piątek może być kluczowe, zwłaszcza dla sentymentu wokół rynków wschodzących. Poznamy lipcową dynamikę inflacji CPI (szac. 2,7 proc. r/r) i PPI (szac. -2,2 proc. r/r), ale ważniejsze będą odczyty produkcji przemysłowej (szac. +9,0 proc. r/r), sprzedaży detalicznej (szac. 13,3 proc. r/r), oraz inwestycji w aglomeracjach miejskich (szac. +20,0 proc. r/r). Rynek może się obawiać tych odczytów, co już od początku nowego tygodnia powinno zaznaczać się w umocnieniu dolara względem głównych walut (na bazie wzrostu globalnego ryzyka).

Tekst jest fragmentem tygodniowego raportu DM BOŚ z rynków zagranicznych.