Byłe republiki radzieckie, tradycyjne lenno Kremla, uzyskują coraz większą gospodarczą niezależność od Rosji. Niezależnie od spowolnienia światowej gospodarki tempo wzrostu PKB w większości krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) wraca do przedkryzysowych pułapów – wynika z analizy Deutsche Bank Research. Oznacza to, że gospodarki byłych republik radzieckich mają spore szanse, by znów zacząć się rozwijać w tempie, które w ciągu ostatnich 13 lat nie spadało średnio poniżej 8 proc. rocznie. To więcej niż obecna dynamika chińskiego PKB. Co ważne, wzrost byłe republiki coraz rzadziej zawdzięczają Moskwie, która w regionie jest mniej atrakcyjna niż Chiny.
Nawet w trakcie kryzysu średnie tempo wzrostu gospodarczego na przestrzeni poradzieckiej wynosiło 4–6 proc. Wśród byłych sowieckich satelitów są też państwa takie jak Turkmenistan i Azerbejdżan, które w latach 2003–2008 należały do piątki najszybciej rosnących gospodarek świata. Władze w Aszchabadzie mogły się pochwalić wzrostem na poziomie 13,6 proc. rocznie, Baku – 11,9 proc.
Dynamicznie rośnie także siła nabywcza lokalnych społeczeństw. Jak podaje Bank Światowy, liderem w tej dziedzinie stał się Azerbejdżan, gdzie parytet siły nabywczej (PSN) w ciągu ostatnich 12 lat wzrósł ponadpięciokrotnie do blisko 11 tys. dol. na osobę. Tuż za Baku plasuje się Turkmenistan. Mieszkańcy tego kraju mogą dziś kupić czterokrotnie więcej niż w 2000 r. (PSN wynosi ponad 8 tys. dol. na osobę). Najbogatsi wciąż jednak są Białorusini, którzy nie zważając na ostatni kryzys finansowy, zwiększyli parytet siły nabywczej ponadtrzykrotnie do 16 tys. dol. na osobę.
Reklama
Niewiele mniejszym tempem wzrostu wykazał się też Kazachstan, gdzie od 2000 r. siła nabywcza społeczeństwa wzrosła blisko trzykrotnie do 13,9 tys. per capita.
Wraz z bogaceniem się byłych republik radzieckich osłabieniu ulegają ekonomiczne związki z Rosją. W ciągu ostatnich dwudziestu lat obroty towarowe z krajami WNP w rosyjskim bilansie handlu zagranicznego spadły niemal dwukrotnie. Z 24 proc. w 1994 r. do zaledwie 14,1 proc. w 2012. Jednocześnie dochodzi do odbudowy jedwabnego szlaku i wzrostu wpływów Chin w regionie. Handel między ChRL i byłymi republikami sowieckimi już kilkakrotnie przewyższa obroty handlowe z Rosją w przypadku Tadżykistanu, Uzbekistanu, Kirgizji, Turkmenistanu, Gruzji i Azerbejdżanu – podają analitycy DB Research.
Spadkom w handlu towarzyszą spadki znaczenia politycznego Rosji. Przykładem jest choćby ubiegłoroczny targ o rosyjskie bazy wojskowe na przestrzeniach poradzieckich. W 2012 r. Moskwa musiała się zgodzić na nowe, gorsze warunki użytkowania swojego poligonu lądowego NITKA na Krymie. Odtąd Rosja musi płacić Ukraińcom w gotówce za dzierżawę, zamiast – jak poprzednio – rozliczać się częściami zamiennymi do samolotów. O renegocjacje warunków stacjonowania rosyjskich obiektów wojskowych wystąpił także Kirgistan. Biszkekowi udało się podpisać umowę z Moskwą na 20, a nie 49 lat, jak tego chciał Kreml. Podobnie w przypadku Tadżykistanu, który zdołał wynegocjować od Kremla znacznie krótszy okres dyslokacji rosyjskiej bazy (30 zamiast 49 lat). Mimo to Duszanbe nie śpieszy się z ratyfikacją podpisanej umowy i próbuje wynegocjować dodatkowe finansowe korzyści. Chodzi o 200 mln dol., które Rosja ma dołożyć do modernizacji tadżyckiego wojska do 2025 r. Jeszcze wyższy rachunek wystawił Moskwie Azerbejdżan. Za użytkowanie przez Rosjan stacji radiolokacyjnej w pobliżu Gabali Baku zażądał zamiast poprzednich 14 mln... 300 mln dol. rocznie. Wszystko to sprawiło, że Rosja zrezygnowała z użytkowania obiektu w grudniu 2012 r. Z kolei Kazachstan toczy spór z Rosją o użytkowanie kosmodromu Bajkonur. Astana ograniczyła liczbę rosyjskich startów rakiet nośnych Proton-M.