Nowe kryteria udzielania pożyczek przez Europejski Bank Inwestycyjny – ogłoszone pod koniec lipca – wykluczyły polskich inwestorów z możliwości ubiegania się o środki tej instytucji na budowę bloków węglowych. PGE, Tauron, Kompania Węglowa, kontrolowana przez Jana Kulczyka Polenergia czy francuski EDF planują budowę takich jednostek za ponad 35 mld zł, ale nie mieszczą się one w kryteriach emisyjności CO2 ogłoszonych pod koniec lipca.
– To nie jest fair. Stare elektrownie w Niemczech i Czechach zostały wymienione dzięki szerokiemu wsparciu EBI, a będąca w tarapatach z powodu wieku węglowej floty Polska zostaje odcięta od taniego pieniądza – mówi nami jeden z szefów dużej elektrowni, która w ciągu kilku lat musi zamknąć najstarsze bloki na węgiel kamienny.
Rada dyrektorów banku, którego akcjonariuszami są państwa członkowskie UE, zdecydowała, że nie będzie już pożyczać na projekty emitujące powyżej 550 g CO2/kWH. Węgiel brunatny i kamienny wyrzucają w powietrze blisko dwa razy więcej CO2. Poniżej progu mieszczą się duże, czyli co najmniej 400-MW elektrociepłownie wytwarzające z węgla prąd i ciepło jednocześnie. Bez problemu łapią się elektrownie na biomasę i przede wszystkim na gaz.
Paweł Smoleń, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego (EURACoal), zrzeszającego m.in. PGE i Kompanię Węglową, które planują budowę węglowych elektrowni, mówi o dyskryminacji węgla. – Formalnie kryteria nie wspominają, że zostaje on wykluczony, ale w praktyce EBI przestaje finansować takie inwestycje w energetyce – mówi nami Smoleń i podkreśla, że w nowych kryteriach mieszczą się jedynie bloki węglowe wyposażone w technologię wychwytywania i składowania CO2, czyli CCS. A jej długo jeszcze nie będzie.
Reklama
W liście skierowanym do szefa EBI Wernera Hoyera Smoleń przypomniał, że niemiecka i czeska energetyka węglowa została zmodernizowana w dużej mierze z pieniędzy EBI. Bank m.in. pożyczył 400 mln euro na budowę 750-MW bloku na węgiel kamienny w Duisburgu i 780 mln euro na budowę łącznie 1600 MW mocy na węgiel brunatny w elektrowni Schwarze Pumpe, blisko granicy polsko-niemieckiej.
Swoją strategię w sektorze energetyki na niekorzyść węgla zamierza zmieniać również Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, którego udziałowcem jest EBI. W opublikowanym właśnie projekcie instytucja podtrzymuje wsparcie rozwoju gospodarczego Europy Centralnej głównie przez angażowanie się w finansowanie zielonej energetyki. W latach 2006–2012 z łącznej kwoty 8,3 mld euro przeznaczonej na współfinansowanie 161 energetycznych projektów już ok. 2 mld euro trafiło na budowę m.in. wiatraków.
W odwrocie od węgla europejskich instytucji finansowych szefowie polskich grup energetycznych starają się dostrzegać jasne strony. – Jeśli będzie mniej na węglowe bloki, to znaczy, że może być więcej na rozwój sieci dystrybucyjnych. Tam też nasze potrzeby finansowe są bardzo duże – mówi am Dariusz Lubera, prezes Tauronu.
Biuro prasowe EBI informuje, że bank faktycznie zwiększa nacisk na finansowanie rozwoju infrastruktury energetycznej. Na początku lipca 15-letni kredyt na preferencyjnych warunkach w wysokości 1 mld zł na rozwój sieci otrzymała Energa, najmniejsza grupa energetyczna kontrolowana przez Skarb Państwa. Z naszych informacji wynika, że następny w kolejce do pozyskania finansowania z EBI jest właśnie Tauron. Chodzi o 600 mln zł, które trafią m.in. modernizację linii energetycznych i przyłączenie do sieci 11 tys. nowych klientów.

>>> polecamy: Arendarski: Głupota bywa bardziej zabójcza niż węgiel