W rezultacie jeszcze w trakcie handlu w Europie kurs EUR/USD spadł poniżej 1,33. Dla przypomnienia w ubiegłym tygodniu testowaliśmy już 1,34 USD w reakcji na publikację dobrych danych z Europy i innych gospodarek świata. Poniedziałek był dniem z pustą kartą kalendarza makroekonomicznego u naszych głównych partnerów handlowych, a jedyne ważne informacje jakie wczoraj dotarły na rynek napłynęły z Japonii i w dodatku rozczarowały.

Według opublikowanych danych japońska gospodarka wzrosła w II kwartale br. o 2,6% kw/kw. To mniej o cały 1,0 pkt proc. od wielkości oczekiwanej i słabiej niż w I kwartale br. Opublikowane dane pomimo, że w ocenie premiera S.Abe na efekty „abenomiki” trzeba jeszcze poczekać, a gospodarka japońska już ruszyła do przodu, zrodziły obawy, iż rząd może rozważyć obniżkę opodatkowania przedsiębiorstw, by złagodzić skutki planowanej podwyżki podatku od sprzedaży. Kurs USD/JPY początkowo zareagował na słabszy od oczekiwań odczyt PKB spadkiem z 96,37 do 95,92 jenów. Rynek szybko jednak powrócił do strategii carry trade doprowadzając do ponownego osłabienia japońskiego jena. We wtorek od rana kurs USD/JPY notował już okolice 97,5.

Choć nie powinno to być zaskoczeniem, niewykluczone, że lekko negatywny wpływ na notowania euro mogły mieć też doniesienia prasowe nt. Grecji. Niemiecki bank centralny Bundesbank zakłada, że wkrótce potrzebny będzie nowy program ratunkowy dla zmagającej się z kryzysem finansowym Hellady. „Der Spiegel” zacytował bowiem przeznaczony dla ministerstwa finansów Niemiec i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wewnętrzny dokument banku, z którego wynika, że najpóźniej w na początku przyszłego roku konieczne będzie kolejne porozumienie z Atenami w kwestii nowego programu kredytowego, bowiem istnieją „poważne wątpliwości”, czy rząd Grecji zdoła przeprowadzić konieczne reformy.
Do silnej przeceny wspólnej waluty jednak nie doszło (minimum dnia wypadło na poziomie 1,3272 USD za euro), co tylko potwierdza przypuszczenie o mającym miejsce jedynie odreagowaniu na euro/dolarze, a nie zmianie układu sił. W poniedziałek wzrostu awersji do ryzyka nie było bowiem widać na rynku długu państw peryferyjnych strefy euro, który silnie zareagowałby w takiej sytuacji. Wręcz przeciwnie, różnica między rentownością 10-letnich obligacji Hiszpanii i Niemiec spadła wczoraj do najniższego poziomu od 2 lat.

Wobec braku istotnych danych makro z Europy i USA, uczestnicy rynku swoją uwagę kierowali już na dzisiejsze dane na temat inflacji konsumenckiej w Niemczech i Hiszpanii, nastrojów w niemieckiej gospodarce mierzonych indeksem ZEW oraz produkcji przemysłowej strefy euro. Ponadto w USA opublikowane zostaną dane na temat sprzedaży detalicznej w lipcu. Część graczy liczy na pozytywne zaskoczenie ze strony zarówno dzisiejszych danych (prognoza: 0,3% m/m), jak i kolejnych zaplanowanych na najbliższe dni, co zbliżałoby Fed do dnia rozpoczęcia ograniczania programu QE3, wzmacniając jednocześnie amerykańską walutę.

Reklama

Z technicznego punktu widzenia najbliższym celem dla euro pozostaje czerwcowy szczyt na 1,3415 USD. Wsparcie wyznacza zaś strefa 1,324-1,326 USD i następnie 1,3195-1,32 USD.

W kraju złoty w relacji do euro konsolidował się wczoraj w okolicach poziomów z piątkowego zamknięcia, zaś w relacji do dolara lekko osłabiał się, co jednak było jedynie odwzorowaniem sytuacji na euro/dolarze. Poniedziałek był dniem publikacji danych dot. krajowego handlu zagranicznego. NBP podał, że w czerwcu br. nadwyżka obrotów bieżących Polski wyniosła 574 mln EUR. Rynek oczekiwał 226 mln EUR. Rewizji w dół do 165 mln EUR uległy jednak dane majowe. Choć czerwiec okazał się dobrym miesiącem, potwierdzającym dominująca rolę eksportu we wzroście gospodarczym w II kw. br., to jednak informacje te nie znalazły istotnego przełożenia na notowana złotego. Niemniej warto mieć na uwadze, że utrzymująca się od kilku miesięcy coraz wyższa uśredniona dynamika wzrostu eksportu to efekt stabilizującej się sytuacji zewnętrznej kraju, w tym przyspieszenia wzrostu gospodarczego w krajach strefy euro. Wciąż niski wzrost popytu krajowego powoduje jednak, że nadal mamy słabe tempo wzrostu dynamiki importu. Ewentualnego impulsu dla PLN można spodziewać się dopiero w środę, kiedy to GUS opublikuje dane dot. PKB za II kw. br. i indeks inflacji CPI za lipiec. Niemniej warto pamiętać, że tego samego dnia inwestorzy poznają też dynamikę PKB w strefie euro i niewykluczone, że to właśnie ta informacja zaważy na notowaniach naszej waluty. Rynek nie oczekuje, by RPP dalej obniżała stopy procentowe, a to może oznaczać, że ewentualnie słabsze dane aż tak mocno nie popsują nastrojów w stosunku do naszej waluty.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.