Operatorzy mają propozycje dla osób prowadzących biznes w miejscu, gdzie korzystanie z usług telekomunikacyjnych jest utrudnione albo wręcz niemożliwe.
W Polsce wciąż jest wiele miejsc, w których nie ma dostępu do internetu, a nawet nie można skorzystać z telefonu. Najgorzej jest w woj. świętokrzyskim, gdzie na terenie prawie 18 proc. miejscowości nie ma zasięgu żadnej sieci. W woj. warmińsko-mazurskim, śląskim i zachodniopomorskim dostępu do usług nie mają mieszkańcy prawie 11 proc. miejscowości. Najlepiej wypada województwo Dolnośląskie, gdzie tylko w 2,7 proc. miejscowości nie ma dostępu do jakiejkolwiek sieci.
Reklama

Wzmocnić sygnał

Co zrobić, jeśli w okolicy nie ma dobrego zasięgu sieci 3G lub dostępu do internetu? Operatorzy mają kilka propozycji, które mogą rozwiązać ten problem. Instalują na przykład urządzenia, które wzmacniają wewnątrz budynków sygnał telefonii GSM. Aleksandra Gieros-Brzezińska, kierownik działu komunikacji korporacyjnej Polkomtelu, właściciela sieci Plus, radzi, aby w przypadku złej jakości połączeń skontaktować się ze swoim operatorem. – W tych lokalizacjach, w których mogą się pojawić problemy z zasięgiem, klientom stawiamy repeatery, czyli specjalne instalacje wewnętrzne. Cena zależy od rozmiaru instalacji i powierzchni, która ma być pokryta zasięgiem w danym budynku – wyjaśnia Gieros-Brzezińska.
Dodaje, że co do zasady repeater jest własnością Polkomtelu i klient nie płaci za samo urządzenie. Jednak decyzja, czy w danym przypadku repeater może zostać zainstalowany, jest uzależniona od kalkulacji biznesowej. – Takie rozwiązanie, by miało sens, musi być korzystne z jednej strony dla klienta, z drugiej dla operatora – mówi przedstawicielka sieci Plus. Jeśli sami kupimy repeater sieci 3G, zapłacimy ok. 5 tys. zł bez instalacji. Ciekawe rozwiązanie proponuje swoim klientom sieć Orange. Jednak aby z niego skorzystać, trzeba mieć dostęp do internetu o prędkości przynajmniej 1 Mb/s. Chodzi o usługę Ekstra Sygnał, która daje lepszy zasięg 3G, kiedy ze względu na specyfikę lokalizacji nie jest on wystarczający. Jak to działa? Operator oddaje nam w dzierżawę niewielki nadajnik telefonii komórkowej femtokomórkę, którą wystarczy podłączyć do modemu lub routera. Pozwala ona maksymalnie na jednoczesne połączenia głosowe lub transfer danych z czterech telefonów komórkowych. W zależności od potrzeb można wybrać „otwarty” tryb urządzenia, w którym każda karta SIM Orange ma równe szanse na korzystania z zasięgu i obowiązuje zasada: kto pierwszy ten lepszy lub hybrydowy, który pozwala wytypować listę numerów Orange. Wada systemu to dodatkowa opłata za instalację urządzenia oraz miesięczny abonament. Zawierając umowę na 24 miesiące, na początku zapłacimy ponad 430 zł, a potem miesięcznie 19 zł do zakończenia umowy. Oprócz tego oczywiście płacimy stały abonament.

>>> Czytaj również: Co dziesiąta miejscowość w Polsce jest odcięta od sieci

Poza globalną siecią

Mniejsze pole manewru pozostaje nam, jeśli nie mamy dostępu do internetu. W takim przypadku warto zastanowić się nad zamówieniem specjalnej radiolinii. Jednak jest to drogie rozwiązanie, dla większych firm, których specyfika działalności wiąże się z przesyłaniem dużych pakietów danych. Takie usługi proponuje na przykład Netia. – Dzięki technologiom radiowym jesteśmy w stanie zapewnić łączność nawet tam, gdzie nie docierają sieci kablowe – mówi Karol Wieczorek, rzecznik Netii. Dodaje, że robi się to na indywidualne zamówienia, a cena zależy od potrzeb klienta. Zestawienie radiolinii może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Miesięczny koszt utrzymania to nawet kilka tysięcy złotych. W zamian za to możemy posiadać łącze o dużej przepustowości nawet 100 Mb/s.
Znacznie tańszy jest internet z sieci Wimax, dostarczany dzięki technologii bezprzewodowej, radiowej transmisji danych. Takie łącze proponują w Polsce na przykład T-Mobile oraz Netia. Skorzystać z usługi może ok. 50 proc. mieszkańców Polski. Często jest jednak tak, że sieć jest dostępna tam, gdzie nie ma stałych łączy i próżno szukać zasięgu telefonii komórkowej. Wadą tego rozwiązania jest niska prędkość łącza. Netia proponuje transfer z szybkością 1 Mb/s za ok. 40 zł miesięcznie.

Prosto z kosmosu

Ostatnią deską ratunku jest internet satelitarny, np. proponowany przez SkyConnect. Operator deklaruje, że usługa jest dostępna na terenie całej Polski. Problem w tym, że tak jak w sieciach komórkowych w ramach abonamentu otrzymujemy pakiet transferu danych. Gdy się skończy, prędkość łącza znacznie spada.
Ponadto tego rodzaju połączenie z internetem jest szczególnie wrażliwe na wszelkiego rodzaju anomalie pogodowe. Jeśli na przykład będzie padał gęsty śnieg, antena nie odbierze sygnału z satelity. Najmniej, bo 124 zł miesięcznie, zapłacimy za łącze o prędkości 10 Mb/s i limit 10 GB danych. Jeśli będziemy korzystać z internetu w godzinach nocnych, operator nie odliczy nam zużytego transferu z abonamentowego pakietu.

>>> Polecamy: E-administracja w Polsce: korzysta tylko co szósty z nas