Szczerze mówiąc obydwa posiedzenia mogą okazać się mało istotne, mimo iż zarówno prezes BoE, Mark Carney, jak i prezes EBC, Mario Draghi, będą mieli ułatwioną robotę przy objaśnianiu obecnej strategii swoich banków.

Carney bez wątpienia podejmie próbę obniżenia oczekiwań (zakładając, że po ogłoszeniu decyzji kolejne oświadczenie zostanie podane do publicznej wiadomości) dotyczących podwyżki rynkowej stopy procentowej, jak również będzie usiłował lawirować pomiędzy potwierdzeniem oczywistych oznak ożywienia, wykazanych na podstawie ostatnich fantastycznych danych, a potrzebą utrzymania bodźca w postaci niższych stóp przez dłuższy czas, czy też czegokolwiek, co nasz Kanadyjczyk wyciągnie z rękawa na poparcie swoich wytycznych.

Pan Niezdecydowany

Tymczasem Draghi ostatecznie wejdzie w rolę Pana Niezdecydowanego, który niewątpliwie będzie stosował równocześnie jastrzębią i gołębią retorykę. Jastrzębie podejście wynika z faktu, iż nie może zaprzeczyć, że dane ze strefy euro niedawno uległy zmianie, jednak równocześnie musi podtrzymać gołębią atmosferę, ponieważ jest zmuszony przyznać, że pomimo najlepszej retoryki, jego zaplecze utknęło na ekonomicznych rozdrożach.
Dlatego, jak zwykle, należy się spodziewać kolejnej rundy wahań związanych z publikacjami i dalszymi ogłoszeniami/konferencjami prasowymi, jednak gdy opadnie już kurz bitewny, pary GBP/USD i EUR/USD najprawdopodobniej powrócą do poziomów sprzed tych wydarzeń. Muszę jednak przyznać, że prawdopodobieństwo osłabienia w parze GBP/USD jest znacznie większe, niż w parze EUR/USD. W szczególności należy pamiętać, że w ostatnich dniach w parze GBP/USD pojawili się sprzedający ACB na obecnych poziomach i w ich okolicach (co prawda przy zasadniczym spadku zakupów w USD, ale jednak).

Reklama

Dane ze Stanów Zjednoczonych

Ponadto czeka nas nieco opóźniona (ze względu na święto) publikacja danych ADP i Challenger, jak również wskaźnika PMI dla Stanów Zjednoczonych. Pierwsze z tych danych ponownie będą stanowić interesujący wstęp do tego, co moim zdaniem jest w tym tygodniu znacznie ważniejsze (poza walką w jacuzzi ekonomisty oraz specjalisty od płaczu i zgrzytania zębów, Nouriela Roubiniego, z nowojorskim nadzorem budowlanym), czyli do jutrzejszego odczytu danych dotyczących zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Biorąc pod uwagę, że rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich pną się w kierunku poziomu 3 proc., oczy wszystkich zwrócone będą jutro na parę USD/JPY i na wynik binarny decydujący o tym, czy prawdopodobieństwo ograniczania skupu aktywów we wrześniu będzie duże, czy małe.

W odniesieniu do pary USD/JPY, Bank of Japan ponownie na posiedzeniu ubiegłej nocy nie podjął żadnych działań, a następująca po nim poranna konferencja w zasadzie nie miała większego znaczenia. Ceny nieruchomości inwestycyjnych w Stanach Zjednoczonych dziś rano przekroczyły poziom 100, jednak masowa sprzedaż powyżej tej granicy spowodowała, że rynek ostrożnie podchodził do zawyżonych zleceń stop w rejonie 100,15/20. Jak już wspomniałem wczoraj, uważam, że osiągniemy tu poziom 100,30/50, a najlepszym sposobem na rozegranie tej sytuacji jest gra „pod prąd”. Być może kupno zwykłe opcji spadkowej to najlepsze rozwiązanie, przy cenach wykonania w obszarze 98,50/80.

Para AUD/USD postąpiła, jak należało, czyli osiągnęła tymczasowy wierzchołek przed kapitulacją par drugorzędnych, a obecnie dąży do obszaru 0,9110/30 przed kolejnym atakiem na górną granicę przedziału w okolicach 0,9230. W istocie dziś rano renomowany niemiecki bank kupował pozycje odwróconego ryzyka w obszarach od 0,8785 do 0,9375.
Tymczasem, moi drodzy, kaski włóż i powodzenia.