W środę w Senacie odbędzie się głosowanie nad jej poselską nowelizacją. Wprowadza ona daleko idące zmiany w zarządzaniu infrastrukturą drogową w całym kraju. W założeniu ma ona rozwiązać problemy samorządów z – jak sami to określają – „niechcianymi prezentami drogowymi”.

W myśl obecnych przepisów (art. 10 ustawy), jeżeli np. obok istniejącej drogi krajowej GDDKiA wybuduje ekspresówkę, to ta pierwsza automatycznie zostaje pozbawiona swojej kategorii i staje się drogą gminną. Potem samorządy, przez których teren dawna krajówka przebiega, muszą płacić za jej remonty i utrzymanie. Tylko w zeszłym roku gminy przejęły aż 145 km takich dróg.

>>> Czytaj też: KE: Infrastruktura jest źródłem problemów w Polsce

Nowelizacja zakłada z kolei podrzucanie dróg nie gminom, ale samorządom województwa. Jest tylko jedno „ale”. Samorząd województwa po przejęciu drogi krajowej może przekazać powiatowi odcinki swoich dróg (czyli kategorii wojewódzkiej) o długości proporcjonalnej do odcinka właśnie przejętej drogi krajowej. Wystarczy, że podejmie uchwałę i poinformuje o swoich zamiarach władze powiatu. Ale ten sam powiat po przejęciu drogi od województwa może w ten sam sposób przekazać odcinek drogi powiatowej gminie. A ta już nie ma komu dalej jej podrzucić.

Reklama

Samorządy obawiają się wzajemnego podrzucania sobie dróg. – Od 2007 r. do końca II kw. 2013 r. gminy stały się z mocy prawa zarządcą około 623 km dróg krajowych – mówi nam Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA.

Każdy kilometr przejętej drogi to koszty. Eksperci szacują, że utrzymanie jednego kilometra drogi krajowej może kosztować nawet 100 tys. zł rocznie. Szacunkowo więc na przestrzeni ostatnich 6,5 roku gminy mogły dołożyć do niechcianych prezentów z własnych kieszeni ponad 62 mln zł.

O problemie niechcianych dróg przejmowanych przez samorządy informowaliśmy już na łamach DGP. Wówczas posłowie obiecywali, że rozwiążą go do początku 2013 r. – Od lat prosimy o zmianę tych przepisów w takim kierunku, by nie najsłabsi, czyli gminy, były uszczęśliwiane przez GDDKiA, ale by drogi były utrzymywane przez administrację rządową lub samorząd województwa. I tak było początkowo zapisane w projekcie. Ku naszemu zaskoczeniu posłowie wprowadzili do projektu ustawy zmiany, które polegają na wprowadzeniu piramidy – mówi Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. – Podrzucanie zdewastowanej drogi będzie nie tylko sposobem na pozbycie się problemu, lecz także orężem politycznym. Wystarczy, że np. władze powiatu przerzucą drogę na barki gminy, którą zarządzają ich polityczni przeciwnicy – sugeruje jeden z naszych rozmówców.

Sejm bez większych problemów przegłosował nowelizację z kontrowersyjnymi zapisami (za było 303 posłów, przy braku głosów przeciw i dwóch wstrzymujących się). Projekt trafił do Senatu. Samorządowcy próbują teraz przekonać członków izby, by na środowym głosowaniu zablokowali nowelizację.

– Zgłoszę poprawkę do projektu, która będzie zakładać, że przy przekazywaniu dróg musi być przeprowadzony proces konsultacji, a całość zakończona porozumieniem lub rządowym arbitrażem, jeżeli w grę wchodziłby ważny interes społeczny – zapewnia w rozmowie z DGP senator Jan Rulewski (PO). Nie podoba mu się, że jest to kolejny projekt poselski, którym rząd próbuje forsować ważne zmiany. – Bo to oznacza, że nie jest dobrze przeprowadzony proces konsultacji – uważa senator.

Wciąż nie jest przesądzone, czy Senat pójdzie na rękę samorządom i zablokuje niekorzystne dla nich przepisy. W opinii przygotowanej przez biuro legislacyjne Kancelarii Senatu można przeczytać, iż „przedmiotowa ustawa nie budzi zastrzeżeń o charakterze legislacyjnym”.

>>> Czytaj też: Ekspresowy pierścień wokół Warszawy: południowa i wschodnia obwodnica przed 2020 r.

Projektowana nowelizacja jest obarczona ryzykiem. – Przepychanki między samorządami będą się wydłużać. Należałoby pomyśleć nad mechanizmem, który prawnie zobowiąże zarządcę do wyremontowania i dostosowania drogi, zanim przekaże ją dalej – wskazuje dr Michał Beim, ekspert ds. transportu z Instytutu Sobieskiego. Dostrzega jednak pewne zalety projektu. – Drogi powiatowe są gminom bliższe niż drogi krajowe. Ułatwi to włączenie dróg powiatowych w system dróg lokalnych, co z kolei ułatwi gminom inwestycje – mówi.

Zdaniem specjalisty od transportu Eryka Kłossowskiego ratunkiem dla gmin w takiej sytuacji mogłoby być wspólne zarządzanie przejętymi drogami na zasadzie porozumienia międzygminnego.

>>> Czytaj też: Budowa dróg w Polsce kosztowała o 2 mld zł za dużo