Jej zaskakujący spadek we wrześniu o 0,1 proc., to zapewne rezultat oczekiwanego government shutdown, który miesiąc później na kilkanaście dni wysłał na przymusowe wakacje setki tysięcy rządowych pracowników. Atmosfera na rynku staje się jednak coraz bardziej nerwowa, a gracze zaczynają chyba zdawać sobie sprawę, iż ostatnie zmiany na euro/dolarze pomimo wszystko były nieco przesadzone. Stąd wtorkowe osłabienie euro do blisko 1,373 USD. Dziś w centrum uwagi Fed. Euro przed szansą na umocnienie.

Sesję wtorkową euro zakończyło blisko 1-procentowym osłabieniem w relacji do dolara, co nie zmienia faktu, że rynek walutowy nadal pozostaje w fazie wyczekiwania, utrzymując na parze EUR/USD trend wzrostowy. Jeszcze nie można bowiem zacząć mówić o odwracaniu pozycji, niemniej atmosfera staje się coraz bardziej nerwowa, a inwestorzy zaczynają chyba zdawać sobie sprawę, iż ostatnie zmiany na euro/dolarze były nieco przesadzone. Choć Fed zapewne odsunie w czasie decyzję o taperingu, biorąc pod uwagę mało optymistyczne dane makro, jakie w ostatnim czasie napływają zza oceanu, to od niej nie ucieknie.

Tymczasem w Europie coraz częściej pojawia się wątek mówiący o dalszym poluzowaniu polityki monetarnej. Jak pokazała ostatnia ankieta Thomson Reuters, 12 z 20 graczy rynku pieniężnego spodziewa się, że EBC uruchomi trzecią rundę 3-letniego LTRO (Long Term Refinancing Operation), a 8 z nich stawia na koniec marca 2014r. Ten kolejny zastrzyk gotówki pomoże EBC obniżyć stopy procentowe na rynku pieniężnym, osłabić euro wobec dolara oraz dostarczy bankom środki na finansowanie coraz większego długu publicznego w strefie euro.

We wtorek poznaliśmy kolejne dane z USA. Tym razem rozczarowała sprzedaż detaliczna obniżając się we wrześniu o 0,1 proc. (prognozy wskazywały na wzrost o 0,1 proc.). Razem z raportem o sprzedaży inwestorzy poznali wrześniowe dane nt. inflacji PPI. Roczna dynamika cen producentów obniżyła się do 0,3 proc. (prognoza: 0,6 proc.) z 1,4 proc. miesiąc wcześniej. Nie zawiódł sierpniowy indeks S&P/Case-Shiller dla 20 największych amerykańskich metropolii, obrazujący zmiany cen nieruchomości, wzrastając o 12,8 proc. w relacji rocznej. To największa dynamika wzrostu indeksu od lutego 2006r. W tym samym okresie o 12,8 proc. wzrósł również analogiczny indeks S&P/Case-Shiller dla 10 amerykańskich metropolii. Pod koniec sesji europejskiej na rynek dotarły ostatnie z zaplanowanych na wtorek publikacji z USA – indeks nastrojów Conference Board. Amerykańskim konsumentom nie dopisują dobre nastroje, bowiem mierzący je październikowy wskaźnik spadł do 71,2 pkt wobec 75,0 pkt prognozowanych. Te odnotowane na indeksie 10 pkt załamanie w przeciągu miesiąca dało impuls bardzo wyprzedanemu rynkowi euro/dolara. Nie pomogły nawet słowa E.Nowotnego, austriackiego członka EBC, wskazujące, że bank centralny nie ma narzędzi do tego, aby przeciwdziałać zbyt mocnemu euro, które tylko na chwilę pozwoliły na ruch powrotny powyżej 1,38 USD za euro. Nastroje Amerykanów mają bowiem kluczowe znaczenie dla kondycji gospodarki, ponieważ wydatki konsumentów odpowiadają za ponad dwie trzecie amerykańskiego PKB.

Reklama

Środową sesję rozpoczynamy więc w okolicach 1,373-1,374 – strefy wsparcia, którą może być dzisiaj trudno przełamać. A jeśli nawet, to jak pokazuje analiza techniczna o trwalszych i głębszych spadkach euro/dolara będzie można myśleć dopiero po zejściu kursu EUR/USD poniżej 1,366 – poziomu wyznaczającego zarówno linię 23,6 proc. zniesienia Fibonacciego z wrześniowo-październikowego wzrostu, jak i 14-dniowa średnią kroczącą (wskaźnikach budowanych na danych dziennych). Drzwi do 1,40 USD za euro wciąż są zatem uchylone.

Na rynku krajowym bez przełomu, a waluta nasza nadal pozostaje pod wpływem zmian na rynkach globalnych. Wtorkowa sesja początkowo przyniosła osłabienie złotego do ponad 4,192 wobec euro, dzień zakończyliśmy jednak odreagowaniem w okolice 4,184. Nie zmienia to faktu, że od połowy października para euro/złoty ogranicza wahania do przedziału 4,16-4,194.