Wielka Brytania wyrasta na najważniejszego w UE adwokata Chin. Rozpoczynając wczoraj wizytę w tym kraju, brytyjski premier David Cameron zadeklarował, że będzie promował ideę zawarcia umowy o wolnym handlu między Chinami a Unią, choć nawet Bruksela uważa, że jest zbyt wcześnie, by o tym rozmawiać.
– Niektórzy w Europie i poza nią widzą, że świat się zmienia, i chcą zamknąć Chiny za bambusową kurtyną taryf handlowych. Wielka Brytania chce te bariery usunąć – mówił Cameron po spotkaniu z chińskim premierem Li Keqiangiem. – Otwarta Wielka Brytania jest idealnym partnerem dla otwierających się Chin. Żaden kraj na świecie nie jest równie otwarty na chińskie inwestycje jak Wielka Brytania – dodawał.
Nie ma w tym żadnej przesady. Podczas gdy Bruksela w ostatnich miesiącach głównie toczyła z Pekinem spór o wysokość ceł na panele słoneczne, Londyn, który coraz bardziej dystansuje się od reszty Unii, postrzega Państwo Środka jako szansę na wzmocnienie ożywienia gospodarczego. W Chinach Cameronowi towarzyszą przedstawiciele 120 firm – zarówno gigantów, jak Rolls-Royce, BP, Royal Dutch Shell, Barclays czy HSBC, jak i mniejszych przedsiębiorstw. To największa tego typu biznesowa wyprawa brytyjskiego rządu. Co więcej, zaledwie przed sześcioma tygodniami w Chinach był – z niewiele skromniejszą delegacją – minister finansów George Osborne.
Cameron i Li Keqiang rozmawiali m.in. o chińskich inwestycjach w energetykę jądrową w Wielkiej Brytanii i o budowie przez Chińczyków szybkiej kolei z Londynu na północ kraju. Zresztą już teraz pod względem przyciągania chińskich inwestycji Brytyjczycy wyprzedzają resztę Europy. Od 2005 r. ich łączna wartość osiągnęła 17,8 mld dol., podczas gdy we Francji – która zajmuje drugie miejsce w zachodniej Europie – było to 9,2 mld dol. Jednak te 17,8 mld dol. to tylko ułamek procenta brytyjskiego PKB.
Reklama
Cameron przekonuje, że ewentualna umowa o wolnym handlu między Unią a Chinami – czego na razie nie ma w agendzie rozmów w Brukseli – przyniosłaby oszczędności rzędu dziesiątek miliardów funtów rocznie, z czego sama brytyjska gospodarka zyskałaby na tym 1,8 mld funtów. Samo zniesienie ceł w 20 sektorach, w których są one najwyższe, to dla brytyjskich firm oszczędność 600 mln funtów.
Problem w tym, że Bruksela, która obecnie prowadzi rozmowy o takim układzie ze Stanami Zjednoczonymi, nie podziela tego optymizmu i bardziej obawia się zalewu unijnego rynku tanimi produktami z Chin. – Uważamy, że rozmawianie na temat umowy o wolnym handlu z Chinami jest na obecnym etapie przedwczesne – oświadczył rzecznik Komisji Europejskiej Alexandre Polack.