Paweł Durow jest często nazywany rosyjską odpowiedzią na Marka Zuckerberga, ponieważ założony przez niego w 2006 r. portal społecznościowy VKontakte jest tam bardziej popularny niż Facebook. Jednak w przeciwieństwie do swojego amerykańskiego odpowiednika, Durow sprzedał właśnie wszystkie swoje udziały w firmie.

Decyzja o spieniężeniu swojego interesu mogłaby nie być szczególnym wydarzeniem, gdyby nie to, że jesteśmy w Rosji. Durow sprzedał udziały w portalu zaufanemu partnerowi najbogatszego Rosjanina, Uliszera Usmanowa, który znany jest ze swojej niezachwianej lojalności wobec prezydenta Władimira Putina. Wydaje się, że 29-letni Durow cieszył się zbyt dużą niezależnością, żeby prowadzić serwis społecznościowy, który ma większy zasięg niż ściśle kontrolowane główne rosyjskie stacje telewizyjne.

Według Alexa Internet, firmy zbierającej informacje na temat witryn internetowych, VKontakte jest drugą najpopularniejszą stroną internetową w Rosji, zaraz za wyszukiwarką Yandex. Dziennie odwiedza ją 60 mln użytkowników. Jest 24. najpopularniejszą stroną internetową na świecie, a pod względem spędzanego na niej czasu zajmuje już ósme miejsce. W tej kategorii plasuje się pomiędzy amerykańskim a chińskim gigantem internetowym: w listopadzie użytkownicy VKontakte spędzili na stronie łącznie 31 mld minut, podczas gdy Facebook poszczycił się wynikiem 327,7 mld minut, a chiński serwis Baidu – 21,6 mld minut. Mimo że VKontakte jest popularne tylko w krajach rosyjskojęzycznych, czas spędzany na stronie stanowi aż 10 proc. czasu spędzanego przez użytkowników na Facebooku, co przy tak ograniczonym zasięgu robi wrażenie. Durow wraz z bratem Mikołajem, programistą, sprawili, że rosyjska sieć jest w kraju bardziej popularna niż Facebook – ale jednym z głównych powodów może być fakt, że oferuje ona nieograniczony dostęp do pirackiej muzyki i nagrań wideo.

Durow, który wciąż jest prezesem VKontakte, ale prawdopodobnie już nie na długo, do niedawna posiadał 12 proc. udziałów w firmie. Miał też prawo głosu przypadające za 40 proc. udziałów posiadanych przez Mail.ru Group, spółkę Usmanowa, co umożliwiało mu kontrolowanie serwisu społecznościowego wedle własnego uznania.

Reklama

>>> Usmanow chce za pomocą Mail.ru podbić amerykański rynek - czytaj więcej na ten temat

Nad Durowem przez ostatnie dwa lata gromadziło się jednak ciśnienie. Część jego byłych partnerów sprzedała łącznie 48 proc. firmy rosyjskiemu funduszowi inwestycyjnemu United Capital Partners, który rozpoczął wojnę z młodym prezesem, oskarżając go o spędzanie zbyt dużo czasu na pobocznych projektach, a za mało na monetyzowaniu VKontakte. „Nie wierzą nikomu, mają paranoję,” mówił w październiku o funduszu Durow. „Gdybym nie wiedział, że zajmują się finansami, podejrzewałbym, że to Federalna Służba Bezpieczeństwa.”

Do grudnia naciski stały się dla Durowa nie do wytrzymania. Założyciel VKontakte jest zdeklarowanym libertarianinem i żartownisiem. Znany jest z tego, że pewnego dnia wyrzucił przez okno banknoty o dużych nominałach tylko po to, żeby zobaczyć, jak zareagują ludzie na ulicy. „To, co do ciebie należy, prędzej czy później stanie się twoim właścicielem,” napisał we wpisie na VKontakte, ogłaszając sprzedaż udziałów w firmie. Suma jaką za nie dostał nie jest jawna, ale szacuje się ją na 300-400 mln USD. „Przez ostatnich kilka lat pozbywałem się swoich posiadłości, oddając lub sprzedając wszystko co miałem – od mebli i przedmiotów po nieruchomości i firmy. Żeby osiągnąć ideał, musiałem pozbyć się swojej największej własności - 12-proc. udziału we VKontakte. Cieszę się, że w końcu udało mi się również ten cel osiągnąć, sprzedając swoje udziały mojemu przyjacielowi Iwanowi Tawrinowi.”

Tawrin jest prezesem operatora komórkowego OAO MegaFon, jednego z trzech liderów rosyjskiego rynku. Megafon kontrolowany jest przez Uliszera Usmanowa, który według Bloomberga jest wart 19,2 mld USD.

Tawrin i Durow są być może kolegami, ale motywy podpisania umowy nie koniecznie były przyjacielskie. „Przed Igrzyskami Olimpijskimi,” pisał w felietonie Nikołaj Kononow, autor bestsellerowej książki o Durowie, „jedna trzecia narodu będzie siedzieć na VKontakte. Kto wie, co podszeptywać im będą wrogowie? Takie centrum informacji musi być kontrolowane przez odpowiedzialnych ludzi.” Pierwsze litery kolejnych akapitów felietonu Kononowa o sprzedaży udziałów Durowa układały się w zdanie „P-U-T-I-N P-O-Z-B-Y-Ł S-I-Ę D-U-R-O-W-A”. Autor stwierdził, że to zbieg okoliczności.

VKontakte ma młodą publiczność i od dawna stanowiło forum dla fanów piłki nożnej i radykalnych aktywistów różnej maści. Jeśli przejdzie w ręce zwolenników Putina, może stać się dla nich niebezpieczny. Durow był wprawdzie zmuszany do współpracy z rosyjskim wywiadem, ale podczas protestów przeciwko sfałszowanym wyborom w 2011 roku odmówił zamknięcia stron grup opozycyjnych.

Kiedy w 2012 r. Zuckerberg przebywał w Rosji, przewidział, że Facebook stopniowo będzie pokonywał konkurencję na rosyjskim rynku. „Jeśli ludzie mają możliwość być w kontakcie z całym światem, a nie tylko swoimi sąsiadami, to czy nie wybiorą tego?” Teraz Facebook i inne zagraniczne serwisy mogą przyciągnąć Rosjan z innego powodu: podczas gdy mogą dzielić się informacjami o użytkownikach z amerykańską Agencją Bezpieczeństwa Krajowego, to jest dużo mniej prawdopodobne, że będą tak blisko współpracować z rosyjską tajną policją.

Leonid Bershidsky jest felietonistą Bloomberga

>>> Polecamy: Rosja zdominowana przez miliarderów