A tak na serio, faktycznie wychodzi na to, że poranek był spokojny. Ale to nie szkodzi, dzięki temu londyńczycy mieli czas dotrzeć do biura – strajki w metrze trwają też dzisiaj. W nocy indeks Nikkei (podobnie jak większość giełd azjatyckich) po kilku dniach poważnych strat odnotował niewielkie odbicie, jednak w obecnej sytuacji wydarzenie to miało niewielki wpływ na szerszy rynek.

Z kolei opublikowane w nocy dane z Australii dotyczące sprzedaży detalicznej i bilansu handlowego okazały się niezwykle pozytywne i z pewnością lepsze, niż na to wskazywał konsensus rynku. Jak się pewnie domyślacie, odegrały kluczową rolę w dalszym umacnianiu się kursu AUD/USD. Inwestycja konsensusowa, o której wszyscy jeszcze miesiąc temu z takim przekonaniem twierdzili, że jest koncepcją na cały rok, bardzo szybko staje się inwestycją katastrofalną skutkach.

Reserve Bank of Australia będzie nadal próbował komunikatami osłabić walutę, ale moim zdaniem w najbliższych miesiącach te próby będą coraz bardziej delikatne. Powód jest prosty: na ostatnim posiedzeniu bank zasygnalizował powrót stóp procentowych na ścieżkę neutralną, a dalsze koncentrowanie się na walucie i jej notowaniach równie dobrze może zacząć wzbudzać fałszywe nadzieje co do szans na cięcia oprocentowania w najbliższej przyszłości, a to odbije się na krzywej forward.

Ale oczywiście w dniu dzisiejszym głównym tematem są niewybierani w wyborach bankierzy centralni. Majstrują oni przy polityce i języku angielskim w nadziei, że wygrzebią się jakoś z tych dość głębokich dołków, w które sami się wpakowali. Tak, dokładnie, chodzi o Bank of England i EBC. Znaczna część rynku, a z pewnością moi rozmówcy, spodziewali się po EBC czegoś zdecydowanie gołębiego. Na przykład zmiany stopy procentowej, albo dla odmiany łagodnego wydźwięku sformułowań na konferencji prasowej z delikatną aluzją do jakiegoś posunięcia, które nastąpi w marcu, a może też przyznania, że mamy deflację, i wreszcie tego, co wszyscy chcą usłyszeć... QE!

Reklama

Zachowanie cen po wydarzeniach zeszłego czwartku i piątku oraz dane o inflacji w Europie skłaniają mnie do przekonania, że zbiera się na falę masowego zamykania krótkich pozycji, a kurs na poziomie 1,3580/1,3630 jest tak naprawdę bardzo realną perspektywą. Jednak wszelkie próby wyjścia powyżej tych okolic to trudna droga, możliwa do pokonania tylko wówczas, gdy Draghi się podda i kategorycznie stwierdzi, że Niemcy nigdy nie pozwolą EBC drukować pieniędzy. Ach, i jeśli będzie miał brązowy krawat, taaak, to oznacza WZROSTY!

Decyzja BoE nie była większym wydarzeniem, całą retorykę bank zachowuje sobie na kwartalny raport na temat inflacji, który zostanie opublikowany w przyszłym tygodniu. Jednak jeśli chodzi ogólnie o GBP/USD, to oprócz tego, że w zeszłym tygodniu para ta wypadła z łask, to cały ten ruch poniżej 1,6430/00 był w całości z pewnością wynikał z wydarzeń na EUR/GBP. W tej parze inwestorzy niezaprzeczalnie woleli sprzedawać GBP i właśnie to wywarło dodatkową presję spadkową na funta.
Trochę podobnie jest na EUR/USD – również tutaj mamy pewne szanse na zamykanie krótkich pozycji, potencjalnie aż do wcześniejszego przełomu w okolicach 1,6430. W tej chwili powyżej 1,6345/50 ulokowało się dużo zleceń stop, a jeśli cotygodniowe dane o zasiłkach dla bezrobotnych w USA, które zobaczymy po południu, okażą się rozczarowujące, zlecenia te mogą zostać uruchomione. W dolnej części przedziału, jak to już wszyscy doskonale wiedzą, na 1,6255 znajduje się 100-dniowa średnia ruchoma, która sama w sobie działa jak magnes. Także pokaźne opcje wygasające z cenami na poziomie 1,6340 i 1,6400 mogą mieć dużą siłę przyciągania.

Jak wspomniałem, oprócz decyzji banków centralnych mamy też cotygodniowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA, bilans handlowy Kanady oraz wskaźnik Ivey PMI. Obraz rynku pracy w USA raczej nas rozczaruje, niż ucieszy, a informacje kanadyjskie też powinny okazać się nieco słabsze.

Jeśli chodzi o poziomy na dzisiejszy dzień:

USD/JPY: jak na razie słabnie, powyżej 101,80 są zlecenia stop, w okolicach 102,15/20/30 oferty sprzedaży. W dolnej części przedziału mało kupujących, bardzo niewielka liczba jednosesyjnych zleceń stop poniżej rejonu 101,30.

GBP/USD: Jak wspominałem wyżej, zlecenia stop w okolicach 1,6345. Ponoć gracze z Bliskiego Wschodu chcą kupować tę parę między 1,6260 a 1,6280.

EUR/USD: Zlecenia stop (ale w niewielkich ilościach) gromadzą się teraz w dolnej części przedziału wahań, poniżej 1,3475, natomiast w górnych rejonach podobny obraz roztacza się powyżej 1,3555 (twierdzę, że te zlecenia były tam wczoraj, ale po prostu pozostały nietknięte). Sprzedający znów dołączą do gry, gdybyśmy doszli powyżej 1,3570.

Jak zawsze – kaski włóż! I powodzenia!