• Prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghi wczoraj cofnął się i nie zaprezentował tego, co zdaniem całego rynku miało być nieuniknione. Nie widzieliście jednego – gdzie znajdowała się ręka szefa Bundesbanku Jensa Weidmanna, gdy przemawiał Mario. Efekt? Fala zamykania pozycji na EUR/USD, na którą zbierało się już od wyprzedaży z zeszłego tygodnia, wywołanej paniką na temat deflacji.

• Opublikowane w nocy dane australijskie okazały się lepsze od oczekiwań, a w połączeniu z komunikatem Reserve Bank of Australia (RBA) w sprawie polityki pieniężnej pozostawiły pewien niesmak w ustach grających zarówno na spadki, jak i na wzrosty AUD. Jak wspomniałem wczoraj, bankowi grozi, że sam siebie zapędzi w kozi róg, z jednej strony wypowiedziami sterując walutą, a z drugiej dość niejasno przedstawiając przyszłą ścieżkę dla stóp procentowych.

• Rano niemiecki trybunał konstytucyjny odbił piłeczkę, nie wydając rozstrzygającego orzeczenia co do konstytucyjności programu bezpośrednich transakcji monetarnych (ang. Outright Monetary Transactions, OMT) i przekazując tę sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, by to on wydał ostateczny werdykt. W rezultacie kurs EUR/USD nieco spadł, po czym dość szybko nastąpiło odbicie.

• Opublikowane dziś rano dane brytyjskie miały mieszany charakter – statystyki dla sektora wytwórczego były gorsze, bilans handlowy uległ poprawie. Na GBP/USD mieliśmy bardzo szybką wycieczkę tam i z powrotem na dystans 50 punktów, po czym notowania ustabilizowały się mniej więcej w okolicach 1,6335/45, gdzie też znajdujemy się w chwili, gdy to piszę.

Reklama

Zostaliście złapani? Dobrze.

Po południu czeka nas comiesięczna loteria w postaci raportu o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (NFP) w Stanach Zjednoczonych. Wielu ma swoje opinie w kwestii tego, co zobaczymy o godz. 13:30 czasu Greenwich, ale tak naprawdę nikt nie ma o tym najmniejszego pojęcia. Statystyka pokazuje, że styczeń lubi rozczarowywać i obawiam się, że tym razem nie będzie inaczej. Odmawiam spekulacji na ten temat, gdyż to daremny trud. Trzymanie pozycji przed publikacją to brawura, wejście w transakcje później (jeśli się ku temu skłaniacie) jest mądrzejszym rozwiązaniem.

Moja rada byłaby taka, by teraz po południu zapomnieć o zachowaniu cen i skoncentrować się raczej na tygodniowych poziomach zamknięcia, wykorzystując je jako podstawę do planowania inwestycji na przyszły tydzień. Jednak jeśli chodzi o poziomy na dzisiaj, będzie dominować przytłumiona aktywność, a raport NFP przyniesie zmienność. Mimo to proszę bardzo:

EUR/USD: 1,3550 będzie kluczowy w dolnej części pasma wahań na najbliższy czas, a porażka na tym poziomie otworzy drogę dla kupujących w okolicach 1,3500/1,3480. Ten poziom z kolei powinien się utrzymać, chyba że wynik NFP okaże się wprost zdumiewający. W górnej części przedziału zobaczycie trochę realizujących zyski przed poziomem 1,3630, a jakieś 10 punktów wyżej znajdują się zlecenia stop.

GBP/USD: Zlecenia stop z okolic 1,6345/55 zostały w nocy całkowicie wyczyszczone, przez co w tej parze na razie przeważają zakupy, a poziom 1,6400/30 powstrzyma wszelki przesadny entuzjazm. W dolnych rejonach gracze z Bliskiego Wschodu wciąż tkwią z ofertami kupna w okolicach 1,6300/1,6280.

USD/JPY: Rzuć monetą. Wszystko, powtarzam, WSZYSTKO zależy tu od raportu NFP. Jednak jedyną kwestią, która staje się tu coraz bardziej oczywista, jest to, że blask Abenomiki powoli zaczyna przygasać. W ostatecznym rozrachunku, przy najmniejszej okazji będzie więcej kupujących JPY, niż sprzedających.

USD/CAD: Tu notowania trzymają się między 1,1030 a 1,1125/30, a dobre statystyki z kanadyjskiego rynku pracy mogą spowodować, że zlecenia stop poniżej 1,1045 zostaną zdmuchnięte.

Kaski włóż! I powodzenia! Jak zawsze w piątek z NFP, nie zrujnujcie sobie weekendu tanią zagrywką.