Boeing linii Malaysia Airlines rozbił się w południowej części Oceanu Indyjskiego. Nikt nie przeżył katastrofy. To jednak dopiero początek żmudnego procesu wydobywania z dna oceanu wraku maszyny i czarnych skrzynek, które pomogą wyjaśnić, co stało się na pokładzie.

Więcej szczegółów na temat tego lotu mamy poznać jutro. Szef malezyjskiego rządu zaapelował do mediów, aby uszanowały spokój rodzin osób, które leciały zaginionym samolotem.

Szczątki samolotu pływające w Oceanie Indyjskim wyśledziły francuskie satelity. Wcześniej podobne informacje przekazali Australijczycy i Chińczycy. Dziś do poszukiwań przyłączył się samolot chińskiej armii. Pekin poinformował, że jego załoga spostrzegła na Oceanie Indyjskim "podejrzane obiekty" unoszące się na wodzie. Mogą mieć związek z zaginioną maszyną.

Jeszcze tylko przez około dwa tygodnie czarne skrzynki Boeinga, który uległ katastrofie, będą emitowały sygnał ułatwiający ich lokalizację. To zapisane w nich informacje w największym stopniu mogą przyczynić się do wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia lotu MH370.

Reklama

W komentarzach mediów już teraz zaczyna przewijać się pytanie, czy władze Malezji we właściwy sposób prowadziły poszukiwania. Pomimo tego, że to właśnie malezyjskie radary wojskowe wychwyciły sygnał maszyny zmierzającej w zupełnie innym kierunku niż cel jej podróży, te informacje ujawniono dopiero po kilku dniach. Przez pierwszy tydzień poszukiwania prowadzono w złym miejscu, bardzo odległym od tego, gdzie Boeing zakończył lot. Szczątki maszyny odnaleziono w odległości 2500 km od wybrzeży Australii.

Samolot linii Malaysia Airlines zaginął 16 dni temu. Jak do tej pory nie udało się ani odnaleźć maszyny, ani też znaleźć prawdopodobnego wytłumaczenia przyczyn zniknięcia samolotu. Na jego pokładzie znajdowało się 239 osób.

>>> Czytaj więcej na ten temat: Znaleziono szczątki zaginionego boeinga? Zobacz zdjęcia satelitarne