Operację ma prowadzić m.in. grupa okrętów chińskich, samoloty koreańskie, okręt amerykański a wkrótce dołączyć mają dwa okręty australijskie. Jednocześnie zdecydowano o przerwaniu akcji poszukiwawczej na innych obszarach.

Na razie akcję wstrzymano ze względu na złą pogodę: silny wiatr, niski pułap chmur i wysokie fale. Nie odnaleziono dotychczas żadnego fragmentu zaginionego Boeinga, mimo, że satelity kilku państw lokalizowały obiekty unoszące się na powierzchni oceanu, które mogły być szczątkami samolotu. Za każdym razem kierowano w to miejsce okręty i samoloty. Nic jednak z wody nie wyłowiono.

Obszar, na którym mogą znajdować się fragmenty Boeinga, położony jest w odległości 2500 km na zachód od miasta Perth w Australii. To właśnie tam w najbliższych dniach mają zostać przetransportowani członkowie rodzin pasażerów. Linie Malaysia Airlines zapowiedziały wcześniej, że specjalna ceremonia dla rodzin odbędzie się w miejscu katastrofy.

Wczoraj premier Malezji poinformował oficjalnie, że samolot "zakończył lot w wodach Oceanu Indyjskiego, daleko od możliwych lądowisk". Dziś malezyjskie władze tłumaczyły, że
uznały za zmarłych pasażerów lotu MH 370, gdyż samolot miał zbyt mało paliwa, aby móc wylądować bezpiecznie na jakimkolwiek lotnisku. Przeżycie w tych warunkach w wodzie jest niemożliwe.

Reklama

Od zniknięcia samolotu minęło już 17 dni. Na konferencji prasowej w Kuala Lumpur szefowie linii Malaysia Airlines złożyli kondolencje bliskim pasażerów Boeinga 777.

W tej chwili członków rodzin pasażerów wspiera grupa ponad 700 opiekunów. Linie lotnicze ogłosiły, że będą kontynuowały pomoc finansową dla bliskich ofiar.
Tłumaczyły się też z wpadki przy informowaniu rodzin o katastrofie. Część bliskich pasażerów informację o ich śmierci dostała sms-em.

Maszyna linii Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknęła z radarów 8 marca. Leciała z Kuala Lumpur do Pekinu. Poszukiwania samolotu trwały ponad dwa tygodnie. Początkowo prowadzono je w zupełnie w innym rejonie, choć brano też pod uwagę to, że samolot zboczył z kursu, co ostatecznie potwierdzono.

Gdyby udało się zlokalizować wrak, to byłby jednak dopiero początek żmudnego procesu wydobywania go z dna oceanu. Kluczowe jest odnalezienie czarnych skrzynek. To zapisane w nich informacje w największym stopniu mogą przyczynić się do wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia lotu MH370. Jeszcze przez około dwa tygodnie będą emitowały sygnał ułatwiający ich lokalizację.

>>>Czytaj też: Siła eurosceptyków rośnie. Podczas wyborów do PE będą święcić triumfy