Dane Eurostatu potwierdzają tendencje, które stwierdziliśmy także w badaniach Diagnozy społecznej – mówi prof. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego kryzys nie przebił u nas bariery finansów publicznych i nie wszedł na poziom gospodarstw domowych

Według najnowszych danych Eurostatu w 2012 r. ponad 13 proc. polskich gospodarstw domowych oceniało, że ich dochody pozwalają na wiązanie końca z końcem z wielką trudnością. To aż o 12 pkt proc. mniej niż w 2005 r., czyli od czasu gdy takie badania są u nas prowadzone. Z tego wynika, że spowolnienie gospodarcze, które dotknęło Polskę po pojawieniu się kryzysu finansowego na Zachodzie w drugiej połowie 2007 r., nie pogorszyło kondycji naszych rodzin. Nadwerężyły za to budżety gospodarstw domowych wielu innych krajów Unii Europejskiej.

I tak na przykład w 2012 r. wśród hiszpańskich gospodarstw domowych koniec z końcem z bardzo dużą trudnością wiązało 14,7 proc. – o 3,6 pkt. proc. więcej niż w 2005 r., W Grecji 35 proc. – o blisko 18 pkt proc. więcej, w Portugalii 21,9 proc. – o 5,7 pkt proc. więcej, a w Wielkiej Brytanii 8 proc. – o 3 pkt proc. więcej. W tym czasie poza Polską poprawiły się te wskaźniki tylko w Niemczech, Bułgarii, Czechach, na Łotwie, w Holandii, na Słowacji, w Finlandii i Szwecji.

>>> Czytaj też: Polska powinna przyjąć euro? Zobacz, co jest najważniejsze

Reklama

Dlaczego się wyróżniamy? – W Polsce występuje niewyjaśnione do końca zjawisko poprawy samopoczucia społeczeństwa – mówi prof. Henryk Domański, socjolog z PAN. Dodaje, że z roku na rok Polacy deklarują, że są coraz bardziej zadowoleni z różnych aspektów życia.

– W deklaracjach ludzi przybywa optymizmu, mimo że obiektywnie niekoniecznie jest to związane z ich sytuacją materialną – twierdzi prof. Domański. Jego zdaniem są to subiektywne oceny, w których myśli się także o przyszłości, o tym, że będzie lepiej. I nie jest to tylko skłonność Polaków. – Społeczeństwa, które dopiero od kilkunastu lat budują gospodarkę rynkową, są w swoim myśleniu często oderwane od realiów gospodarczych i rzeczywistych warunków bytowych rodzin. Natomiast na Zachodzie świadomość ludzi szybciej podąża za obiektywnymi zmianami, co powoduje, że od razu uwzględniają oni pogorszenie sytuacji ekonomicznej w swoich krajach w opiniach na temat kondycji ich budżetów domowych – uważa Domański.

Dzięki większemu optymizmowi jest u nas mniej napięć i konfliktów społecznych. Nie ma sytuacji takich jak na przykład w Hiszpanii, gdzie pogorszenie stopy życiowej wyprowadza na ulice nawet po kilkaset tysięcy osób.

– Dane Eurostatu potwierdzają tendencje, które stwierdziliśmy także w badaniach Diagnozy społecznej – mówi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego kryzys nie przebił u nas bariery finansów publicznych i nie wszedł na poziom gospodarstw domowych. – Natomiast w takich krajach jak na przykład Grecja czy Hiszpania wpłynął on dotkliwie na sytuację gospodarstw domowych. Tam rzeczywiście mocno zwiększyła się bieda – wyjaśnia prof. Czapiński. Dodaje, że w Polsce nawet w sytuacji gdy – jak wynika z badań Diagnozy społecznej w 2013 r. – realne dochody gospodarstw domowych spadły o 5 proc., to nadal malała grupa takich gospodarstw, których całe dochody nie wystarczały na zaspokojenie bieżących potrzeb. Czyli takich, które nie były w stanie związać końca z końcem.

Co ważne, poprawiła się nawet sytuacja specyficznych grup ludności. I tak na przykład odsetek gospodarstw jednoosobowych, które wiązały koniec z końcem z bardzo dużą trudnością, spadł z 32,7 proc. w 2005 r. do 23,4 proc. w 2012 r. Natomiast osób w wieku 65 lat i więcej – z 31,5 proc. do 24,2 proc.

>>> Miały być masowe powroty, jest kolejna fala wyjazdów z Polski. Czytaj więcej

Sytuacja gospodarstw domowych

Ponadto według danych Eurostatu zwiększyła się w tym czasie grupa gospodarstw domowych, które wiązały koniec z końcem dość łatwo – z 12,1 proc. do 21,1 proc. Pod tym względem wyprzedziły nas tylko Niemcy, gdzie odsetek takich gospodarstw zwiększył się o 14,8 pkt proc., do 42,4 proc. – Te korzystne zmiany wynikają w Polsce przede wszystkim z tego, że bezrobocie w 2005 r. było znacznie wyższe od notowanego w 2012 r., choć też wysokiego – ocenia dr Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Potwierdza to statystyka. W 2005 r. stopa bezrobocia wynosiła 17,6 proc., a w 2012 r. osiągnęła poziom 13,4 proc. Przy tym badania jednoznacznie wskazują, że bieda najczęściej łączy się z bezrobociem.

Trzeba też pamiętać o tym, że choć nastąpiła wyraźna poprawa subiektywnych ocen gospodarstw domowych związanych z możliwością zaspokojenia ich potrzeb, to jednak daleko nam jeszcze do bogatych krajów Unii Europejskiej. Bo na przykład w Niemczech możliwość związania końca z końcem z bardzo dużą trudnością przy aktualnym dochodzie deklarowało tylko 3 proc. gospodarstw, w Danii – 3,4 proc., a we Francji – 4,4 proc.

Na Starym Kontynencie żyje się nieznacznie gorzej niż jeszcze parę lat temu. Przyczyn należy upatrywać w kryzysie finansowym, który osłabił gospodarki krajów starej unijnej 15, a wśród nowych członków zneutralizował dobroczynny wpływ środków płynących z Brukseli. Zbiorcze dane dla dwunastu świeżo upieczonych członków wspólnoty Eurostat zaczął zbierać po raz pierwszy w 2007.

5,4 proc. gospodarstw domowych deklarowało wtedy, że z łatwością wiąże koniec z końcem. Pięć lat później było ich o 0,6 pkt proc. mniej. W analogicznym okresie liczba gospodarstw mogących z łatwością dotrwać do pierwszego w krajach starej Unii spadła o 1,3 pkt proc., do 16,4 proc. Dla całej Unii (bez Chorwacji) wskaźnik ten spadł o 1,1 pkt proc. Jednocześnie zarówno w starych, jak i nowych krajach Unii wzrosła ilość osób, które z trudnością i dużą trudnością wiążą koniec z końcem.

>>> Na co głównie oszczędzają Polacy? Przede wszystkim na finansowanie bieżących wydatków. Ponad 60 proc. nie ma żadnych oszczędności