Przykładem niech będzie historia najpopularniejszego wciąż czeskiego piosenkarza, dobrze znanego także w Polsce Karela Gotta.
„Czeski słowik” wypowiedział wojnę tamtejszemu fiskusowi. Wystąpił do sądu o 1,3 mln koron, czyli ok. 200 tys. zł, odszkodowania za bezprawne naliczenie mu zawyżonego podatku. Jakiś czas temu Gott dostał z urzędu skarbowego wezwanie do zapłaty zaległego podatku z ośmiu lat. Czeskie tabloidy spekulowały, że miałyby to być nawet dziesiątki milionów koron i że właśnie z powodu zaległości podatkowych piosenkarz musiał sprzedać swoją słynną willę Jevanach pod Pragą (w 2006 r. otwarto tam muzeum wokalisty Gottland). Gott kategorycznie zaprzeczał wszystkim tym informacjom, ale prawdziwych kwot nie zdradził. Rzekome zaległości jednak uregulował.
Później zaskarżył decyzję organów skarbowych i... wygrał. Piosenkarz zdecydował się pójść za ciosem i wytoczył proces o odszkodowanie. – Państwo przegrało z Karelem Gottem i dlatego nasz klient domaga się teraz wynagrodzenia szkody, jakiej doznał od organów skarbowych – powiedział tuż przed zeszłotygodniową rozprawą jeden z doradców czeskiego piosenkarza Pavel Krist, którego cytuje dziennik „Hospodařske Nowiny”.
Ale w piątek rozwiały się nadzieje na pozytywny dla piosenkarza werdykt. Sąd zdecydował, że chociaż fiskus faktycznie bezprawnie naliczył i pobrał podatek, to odszkodowania z tego tytułu wypłacać wcale nie musi. – Postanowienie sądu uważam za niesprawiedliwe. Stronie, która wygrała przed sądem, należy się odszkodowanie. Zaakceptowałem jednak ten stan rzeczy i nie będę się odwoływał od wyroku – powiedział cytowany w sobotę przez serwis iDnes.cz Karel Gott.
Reklama
Smaczkiem całej historii jest to, że Gott przegrał z organami podległymi ministerstwu finansów, na czele którego stoi obecnie Andrej Babiš. To czeski multimilioner, który przyszedł do władzy, głosząc hasła walki z korupcją w sądownictwie i instytucjach państwowych.