Rozwój nowych technologii oraz rosnąca produkcja tanich jednorazowych produktów sprawia, że popyt na niektóre usługi na polskim rynku powoli zanika. Tak jest z zakładami szewskimi. Gdy sandały można kupić już za 30 zł, naprawa starych stała się po prostu nieopłacalna. W efekcie, w ubiegłym roku działalność zakończyło prawie trzysta zakładów szewskich. Na ich uruchomienie zdecydowało się tylko 11. I tak jest od kilku lat. Od 2011 r. z rynku zniknęło łącznie ponad 1360 tego rodzaju punktów. Nowych powstało zaledwie 145 – wynika z zestawienia opracowanego dla DGP przez Bisnode D&B Polska. Poza zakładami szewskimi lawinowo z rynku ubywa też warsztatów zegarmistrzowskich, wypożyczalni kaset wideo, punktów naprawy sprzętu RTV i AGD oraz naprawy mebli.
Żywotność różnego rodzaju urządzeń jest coraz krótsza, a konsumenci wolą wymienić sprzęt na nowy, technologicznie bardziej zaawansowany, a i relatywnie coraz tańszy. W rezultacie telefon komórkowy starcza przeciętnie na 1 rok i osiem miesięcy, notebook na 5 lat, a telewizor na 7 lat. – Punktów naprawy urządzeń elektrycznych w ostatnich trzech latach zarejestrowało się 400, wyrejestrowało się natomiast 2300. Tym samym rynek skurczył się o prawie 1900 zakładów i dziś jest ich 2702 – wymienia Tomasz Starzyk, analityk Bisnode B&B Polska. W równie szybkim tempie kurczy się rynek placówek specjalizujących się w naprawie urządzeń AGD i RTV. W ostatnich trzech latach zarejestrowało się ich 167, a wyrejestrowało 1234.

Znaleźć niszę

Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że nie ma już zupełnie miejsca dla tego rodzaju działalności na polskim rynku. – Przetrwają tylko nieliczni, którzy znajdą dla siebie niszę albo pomysł, jak dalej działać na tym trudnym rynku – podkreśla Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. Jak dodaje, jednym ze sposobów jest rozszerzenie usług o handel i fachowe doradztwo.
Reklama
Na zachodzie Europy przechodzenie z działalności usługowej na handlową już jest popularne.
– W Wiedniu czy Mediolanie można zauważyć mnóstwo niewielkich, położonych przy głównych ulicach punktów, które wyspecjalizowały się w sprzedaży zegarków. Co więcej postawiły nie na bogaty wybór, a tylko na jedną, wybraną markę, co pozwala im stać się większymi fachowcami – podkreśla Jerzy Bartnik.
Oprócz zegarków w placówce można przygotować np. ekspozycję domowych stacji pogodowych, które są coraz chętniej kupowane przez Polaków. Poszukują jednak nie tanich chińskich urządzeń, których pełno jest w marketach, ale dobrych markowych. Sprzedaż jednego urządzenia daje kilkadziesiąt procent marży dla właściciela placówki.
Inną możliwością jest skupienie się na naprawie starych zegarów. Amatorów na takie cacka przybywa. Potwierdzają to handlowcy m.in. z targu staroci na warszawskim Kole. – Największą popularnością cieszą się francuskie i niemieckie chronometry z końca XVIII oraz XIX wieku. Często jednak wymagają drobnych napraw. Problem jednak w tym, że nie mamy do kogo skierować kupujących – mówi jeden ze sprzedawców na targu staroci.
Pójście w tym kierunku wymaga jednak dużej wiedzy. Dlatego nie dla każdego jest to dobra droga. Poza tym, jak podpowiadają eksperci, w mieście jest miejsce dla kilku, a nie dla kilkudziesięciu takich fachowców.
Jerzy Bartnik podpowiada, że niszą, która jest ciągle do zagospodarowania, są urządzenia GPS. – Na rynku brakuje punktów, które doradzą klientowi wybór urządzenia, a potem zaoferują jego aktualizację. Sieci marketów tego bowiem nie proponują. A popularność GPS rośnie – podkreśla.

Dodatkowe usługi

Przestawienie się na handel nie sprawdzi się jednak w przypadku punktów naprawy AGD, RTV i urządzeń elektronicznych, w tym komputerów. Tego rodzaju placówki znajdują się przeważnie na obrzeżach miast lub w pawilonach na osiedlach mieszkaniowych. – Szansą dla nich jest skupienie się na usługach instalacji dodatkowego oprogramowania czy nauki korzystania z możliwości, jakie daje na przykład App Store – tłumaczy Dominik Dobek ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego.
Innym sposobem na przetrwanie może być nawiązanie współpracy ze sklepem AGD/RTV. – Te coraz częściej przy sprzedaży swoich produktów oferują usługi dodatkowe, jak na przykład montaż w domu klienta – podkreśla Dobek.
O współpracę należy jednak dowiadywać się nie w największych sieciach handlowych, ale w mniejszych, lokalnie działających placówkach. Te pierwsze na ogół posiadają własne rozbudowane działy serwisowe i nie potrzebują już korzystać z usług zewnętrznych firm.
Trzeba też pamiętać o tym, iż ze sklepem przyjdzie się podzielić prowizją za wykonaną usługę. Właściciele działających punktów podpowiadają, że trzeba będzie oddać nawet połowę.

Szewski kombajn

W branży usług szewskich, dorabiania kluczy, czy naprawy i konserwacji mebli dobrym kierunkiem rozwoju jest utworzenie przedsiębiorstwa wielobranżowego, które połączy je wszystkie w jednym punkcie. Uruchomienie nowych usług wiąże się jednak z koniecznością przeprowadzenia inwestycji. Typowy zakład szewski będzie bowiem musiał zakupić maszynę do dorabiania kluczy, czy maszynę do wytwarzania pieczątek. Koszt pierwszej to minimum ok. 3 tys. zł, a trzeba ich mieć kilka, osobną do pionowego nacinania, zamków cylindrycznych i samochodowych i do zasuwowych, by żaden klient nie odszedł z kwitkiem. Ile w zamian można zyskać? Dorobienie jednego klucza kosztuje ok. 9–10 zł. W przypadku samochodowego z immobiliserem, wykonanie na zamówienie klienta może kosztować od 150 do nawet ponad 400 zł. – By dorabiać klucze niektórych producentów, trzeba mieć od nich autoryzację – podkreśla Marta Krajewska z firmy Kray-Grey. Wymagają tego np. firmy Gerda, Lob, Wilka, DOM Sicherheistetechnik, OK Bud, Abloy, Winkhaus, MCM, Fab, Mul-T-Lock. Niektóre firmy mogą wymagać, by dorabianie kluczy następowało z użyciem materiałów, które ona będą dostarczać.
Prosta maszyna do wyrabiania pieczątek kosztuje ok. 2-2,5 tys. zł. – Liczba osób uruchamiających własną działalność stale rośnie. Tylko w ubiegłym roku zarejestrowało się ok. 360 tys. nowych podmiotów. Chętnych na pieczątki wciąż jest więc dużo – zauważa właściciel jednego z takich punktów w Warszawie.
Poza tym warto wzbogacić ofertę warsztatu szewskiego o preparaty do czyszczenia skór, wkładki do butów czy buty zdrowotne. Ze sprzedaży tych produktów uzyskuje się dwucyfrowe marże.

W sieci

Można wreszcie przystąpić do jednej z sieci. Współpracę na zasadzie franczyzy oferuje m.in. Cezar. Sieć wymaga jednak, by placówka była zlokalizowana w centrum handlowym oraz została urządzona według jej wytycznych. Od przyszłego partnera wymaga się, by wniósł opłatę franczyzową. Jej wysokość jest ustalana indywidualnie. Dla nowo powstałych punktów inwestycja w sieci wiąże się jednak z wydatkiem ok. 50 tys. zł.
Dla podmiotów, które mają część wyposażenia, koszt będzie nawet o połowę niższy. Na przykład o tyle mniej zainwestują szewcy, którzy dysponują kombajnem szewskim. A zakup tego wiąże się z wydaniem od 14 do nawet 18 tys. zł.