Wiadomości z weekendu koncentrowały się całkowicie wokół wyborów do Parlamentu Europejskiego, jak również podobnego wydarzenia na Ukrainie.

Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię, wiele szumu robi się wokół „dojścia skrajnej prawicy do władzy", chociaż tak naprawdę ogólna frekwencja wyborcza była jedynie nieznacznie większa, niż ostatnim razem. Liczba głosów oddanych na partie skrajnie prawicowe również była tylko marginalnie większa. W ostatecznym rozrachunku równowaga sił nie zmieniła się tak dramatycznie, jak nas przekonują nagłówki prasowe, i w dużej mierze skład parlamentu jest podobny, jak przed wyborami. Największą może niespodzianką było przytłaczające wsparcie dla Matteo Renziego we Włoszech i jego zwycięstwo, co stanowiło wyraźny głos za względnym status quo.

Z kolei na Ukrainie mamy kolejnego oligarchę (lubianego przez wszystkich „króla czekolady"), który obejmuje władzę (niewykluczone, że tymczasowo) zdobywając jakieś 54% głosów. Petro Poroszenko raczej nie będzie „tym” jabłkiem, które pada daleko od jabłoni.

Ale oczywiście czas pokaże, a toczące się nadal walki i przemoc w regionie Doniecka świadczą o tym, że jak na razie w tej części świata sytuacja jest daleka od rozwiązania. Ciekawe jest jednak to, że szerszy rynek nie zwraca na to w tej chwili większej uwagi.

Reklama

W innych regionach, Stany Zjednoczone również miały wczoraj wolne; indeks SPX w dalszym ciągu zyskuje i bije kolejne rekordy wszechczasów, chociaż dzieje się to przy najmniejszym wolumenie, jaki można sobie wyobrazić. Mnie taki układ nie przekonuje, ani też nie sądzę, by mógł się on długo utrzymać. Ale znowu, wielu jest takich jak ja, którzy powtarzają tę samą śpiewkę już od miesięcy, zupełnie bezskutecznie.

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, po południu poznaliśmy już zamówienia na dobra trwałe, wstępny wskaźnik PMI oraz indeks Case-Schiller w Stanach Zjednoczonych.

Powinniście już wiedzieć, co czuję na temat amerykańskich danych – nie spodziewałem się zbyt mocnych wyników dla któregokolwiek z tych wskaźników, ani też że mogłyby one podziałać jako katalizator do kupowania USD.

Rano po rynku krążyły plotki o pochodzących z RHS przepływach na koniec miesiąca na EUR/GBP, którymi tłumaczy się też tąpnięcie na GBP/USD i oczywiście wzrost kursu pierwszej ze wspomnianych par o ok. 20 punktów w ciągu dnia.

Poza tym w tej chwili dzieje się naprawdę niewiele. Poziomy są dziś niemal nieistotne, więc...

Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia.