Firma będzie obchodziła ćwierćwiecze 20 lipca. W jej historii jak w lustrze odbijają się dzieje wolnego rynku w Polsce.

Zaczynała od kurtek i kożuchów sprzedawanych na bazarach. Dziś ma 75 salonów w całym kraju. Na początku produkcja odbywała się w kraju, teraz została ulokowana w Azji. Przy okazji przedsiębiorstwo z produkcyjnego zamieniło się w handlowe.

Założycielom firmy, braciom Cezaremu i Jackowi, ojciec wpoił dwie podstawowe zasady. Po pierwsze, w życiu trzeba postępować tak, żeby być możliwie samowystarczalnym. Po drugie, każdy mężczyzna powinien mieć skórzaną kurtkę lub kożuch.

Z połączenia dwóch ojcowskich rad Jacek Ochnik wywnioskował, że jeśli chce mieć własną skórę, to powinien ją sobie uszyć sam. Z pewnością pomogło mu to, że w wolnych chwilach rysował komiksy i karykatury. Sam więc zaprojektował sobie wymarzoną kurtkę, a szycie zlecił jednemu z garwolińskich krawców. – Tak bardzo spodobała się koledze, że ją odkupił.

Reklama

Zarobione w ten sposób pieniądze brat postanowił zainwestować w następne egzemplarze – wspomina najmłodszy z braci, Marcin, który przejął stery firmy w 2004 r. Kurtki Ochników cieszyły się takim wzięciem, że bracia jeszcze bardziej zaangażowali się w ich produkcję. Zatrudnili do współpracy lokalnych krawców i zaczęli szyć na potęgę.

>>> Czytaj też: Puchną bazy BIG-ów. Oto branże, które dostarczają najwięcej dłużników

Proces produkcyjny

Garwolin leży 60 km od Warszawy, więc z gotowymi partiami wsiadali do autobusu i pędzili obsłużyć spragnionych towaru kupców na bazarze Różyckiego i stadionie Skry. W ciągu trzech lat firma rozrosła się do kilkunastu osób. Rynek był tak chłonny, że jeszcze w drugiej połowie lat 90. na realizację zamówień chętni czekali po trzy, cztery tygodnie.

Dla uproszczenia procesu produkcyjnego „Ochniki”, jak nazywano braci Cezarego i Jacka, koncentrowali się w danym czasie na jednym modelu kurtki wytwarzanym w najwyżej dwóch kolorach. Przełomowy moment nadszedł w 1998 r. wraz z wybuchem kryzysu w Rosji.

W niedługim czasie produkcja spadła o 60 proc. Z tego względu firma postanowiła dopieścić polskiego konsumenta. Serie produktowe stały się krótsze i bardziej różnorodne. W 2004 r. Ochnik otworzył pierwszy salon w Galerii Łódzkiej.

W ten sposób przypieczętowane zostało przejście od firmy produkcyjnej do handlowej. Dzisiaj bowiem firma w kraju wytwarza tylko skórzane kurtki i kożuchy, a produkcję reszty asortymentu deleguje za granicę. W Chinach zamawia portfele, w Indiach – torebki.

Z 400 zatrudnionych osób przy produkcji pracuje 50. Plan na najbliższe lata to dobić do ponad stu salonów w kraju, a także wyjść za granicę. – Na razie mamy jeden salon w Niemczech. Jeśli będzie sobie radził jeszcze lepiej, dojdą kolejne – deklaruje Marcin Ochnik.

Co ciekawe, prezes nie przypomina sobie, żeby firma musiała się kiedykolwiek użerać z urzędnikami. Jego zdaniem nie ma wielkich różnic w prowadzeniu biznesu dzisiaj i wtedy. – Potrzeba dokładnie tyle samo pracy i zaangażowania.

Do pozytywów z pewnością można zaliczyć to, że politycy coraz częściej mówią o promowaniu polskich firm - ocenia prezes.

>>> Polecamy: Poradnik: jak zatrudnić pracownika – formalności i obowiązki pracodawcy