W Brukseli podpisano dziś umowy z Mołdawią i Gruzją oraz część handlową porozumienia z Ukrainą. Kijów polityczne rozdziały podpisał już w marcu.

Jak oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, jeśli Rosja stwierdzi, że podpisane umowy mają negatywny wpływ na rosyjską gospodarkę, to "podejmie stosowne działania". W podobnym duchu wypowiedział się wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin. On z kolei użył sformułowania "poważne konsekwencje". Dodał jednak, że "podpisanie tego rodzaju dokumentów jest oczywiście suwerennym prawem każdego państwa".

Niedawno podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych: Rosji, Polski i Niemiec, Siergiej Ławrow stwierdził, że Moskwa nie zamierza nakładać żadnych sankcji na Ukrainę, ani przeszkadzać w procesie eurointegracji, ale musi chronić swoją gospodarkę. Z Kremla popłyną dziś jeszcze jeden komentarz.

Doradca prezydenta Rosji Siergiej Głaziew nazwał prezydenta i premiera Ukrainy "nazistami", którzy nielegalnie sprawują władzę i dlatego podpisana dziś umowa nie ma mocy prawnej. Kreml odciął się od tej opinii, stwierdzając w komunikacie prasowym, że "wypowiedzi Głaziewa nie prezentują stanowiska administracji prezydenta Rosji".

Reklama

>>> Czytaj również: UE podpisała umowy stowarzyszeniowe z Gruzją, Mołdawią i Ukrainą