Wspólnota po miesiącach debat zaostrzyła ton wobec Moskwy.

Unijni przywódcy, oprócz oddania kontroli nad posterunkami, zażądali także kontroli OBWE nad wdrażanym planem pokojowym we wschodniej części Ukrainy.

Postawili też kolejny warunek - uwolnienia wszystkich zakładników przetrzymywanych przez prorosyjskich separatystów. Jeśli te żądania nie zostaną spełnione, Unia Europejska jest gotowa zaostrzyć sankcje. Nie doprecyzowano jeszcze o jakie sankcje chodzi, ale w dokumencie mowa jest o znaczących decyzjach.

Niektórzy uważają, że to kolejny krok na drodze do wprowadzenia sankcji gospodarczych wobec Rosji, która kontroluje separatystów.

Reklama

W spotkaniu unijnych liderów uczestniczył prezydent Petro Poroszenko. Nieoficjalnie wiadomo, że to on wspólnie z europejskimi przywódcami redagował wnioski z tej narady. Ukraiński prezydent poinformował wtedy, że może jeszcze o 72 godziny przedłużyć zawieszenie broni i zastrzegł, że nie może trwać ono w nieskończoność. Prosił więc unijnych przywódców o zdecydowane stanowisko. Wypowiadał się w sposób emocjonalny za który przepraszał. Usłyszał później od szefa Rady Europejskiej - "emocje są czasem bardziej przekonujące niż słowa".

Początkowo we wnioskach ze szczytu nie było mowy o realizacji planu pokojowego, ręcznie dopisała to zdanie niemiecka kanclerz Angela Merkel. Petro Poroszenko żartował później, że jeśli to jej charakter pisma, to zabiera dokument ze sobą na pamiątkę. Podziękował też polskiemu premierowi za wsparcie przy pisaniu unijnego ultimatum.

Kiszyniów, Tbilisi i Kijów bliżej Unii Europejskiej. W Brukseli podpisano umowy stowarzyszeniowe z Mołdawią i Gruzją oraz część handlową porozumienia z Ukrainą. Czytaj więcej

Ukraina czuje wsparcie UE

Ukraina jest przekonana o wsparciu Unii Europejskiej nie tylko w kwestiach gospodarczych, ale także bezpieczeństwa. To wnioski ukraińskiego prezydenta po przyjęciu przez przywódców państw członkowskich wspólnych ustaleń w sprawie wschodniego sąsiada.
Rada Europejska zdecydowała o wprowadzeniu ultimatum dla rosyjskich separatystów. Mają czas do 30 czerwca, by podjąć zdecydowane kroki w kierunku osłabienia napięć na granicy.

"Konkluzje Rady Europejskiej potwierdziły, że także w kwestiach bezpieczeństwa jesteśmy zjednoczeni. Sprawy dotyczące wartości, demokracji, wolności na Ukrainie są bardzo mocno wspierane przez wszystkie 28 krajów członkowskich" - powiedział z zadowoleniem prezydent Ukrainy. Prezydent dodał, że decyzję o ewentualnym przedłużeniu zawieszenia broni podejmie jeszcze dziś, po powrocie do Kijowa.

Odpowiedź separatystów

Prorosyjscy separatyści godzą się na niektóre warunki Unii Europejskiej. Premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksander Borodaj powiedział, że jest gotów na przedłużenie zawieszenia broni do 30 czerwca.

Borodaj na konferencji w Doniecku dodał, że separatyści są gotowi zawiesić broń, gdy zrobi to także Kijów. Równocześnie wyraził nadzieję, że tym razem nie skończy się na pustych słowach.

Doniecka Republika Ludowa nie zgadza się natomiast na oddanie władzy nad wszystkimi przejściami granicznymi. Separatyści nie zamierzają oddać władzom w Kijowie międzynarodowych przejść w Izwaryno i Dowżańskim.

Bojownicy chcą też wymiany zakładników, choć podkreślają, że bardziej właściwym słowem byłoby "jeńców wojennych". Deklarują też wypuszczenie na wolność 4 obserwatorów OBWE w "najbliższym czasie".

Borodaj równocześnie zaprosił kolejnych obserwatorów do kraju, by kontrolowali granice i ogniska zapalne we wschodniej Ukrainie.