Podczas spotkania z prasą zagraniczną w Berlinie Schaeuble powiedział, że Niemcy prawdopodobnie odczują negatywne skutki sankcji wobec Rosji, ale - jak dodał - to nie powstrzyma ich przed zrobieniem tego, co muszą zrobić. "Nie należy wierzyć w to, że z powodów gospodarczych nie dotrzymamy tego, co mówimy” - dodoał Schaeuble.

Wiadomo już, że Unia Europejska na razie nie wprowadzi nowych sankcji wobec Rosji. Zdecydowali o tym w Brukseli ambasadorowie krajów Wspólnoty. Zapewnili jednak, że nadal będą monitorować sytuację na Ukrainie.

Rosja nie zrezygnuje z obrony swoich zagranicznych interesów

Tymczasem Rosja nie zrezygnuje z obrony swoich zagranicznych interesów. Oświadczenie takie złożył prezydent Władimir Putin w trakcie spotkania z pracownikami rosyjskiego MSZ. Gospodarz Kremla nazwał szantażem wprowadzanie sankcji wobec Rosji za aneksję Krymu.

Reklama

Rosyjski prezydent tłumaczył, że nie mógł postąpić inaczej wobec sytuacji na Ukrainie. W jego ocenie, na Krymie i w separatystycznych regionach zagrożone było bezpieczeństwo rosyjskojęzycznej ludności. Samą aneksję Krymu ocenił jako działanie konieczne dla zabezpieczenia interesów Rosji.

„Nie mieliśmy prawa pozostawić Krymian i mieszkańców Sewastopola na pastwę wojujących radykałów i nacjonalistów” - powiedział Putin.

Rosyjski prezydent zauważył też, że Rosja nie mogła zgodzić się na ograniczenie dostępu do Morza Czarnego. „Nie mogliśmy dopuścić, aby na Krym i do Sewastopola, owianych bojową chwałą, koniec końców weszły wojska NATO” - podkreślił. Dodał, że taka sytuacja zmieniłaby równowagę sił w basenie Morza Czarnego i Rosja straciłaby wszystko, o co walczyła od czasów Piotra I. Putin zapowiedział, że Moskwa nadal będzie dbać o swoje zagraniczne interesy i interesy swoich obywateli, wykorzystując cały arsenał możliwości.

Władimir Putin zapowiedział, że Rosja nadal będzie bronić Rosjan poza granicami federacji, wszelkimi środkami; politycznymi i gospodarczymi oraz udzielając pomocy humanitarnej.

Podczas spotkania z rosyjskimi ambasadorami w Moskwie, Putin porównał to co się dzieje na Ukrainie, do sytuacji w Iraku, Libii czy Syrii. Dodał, że tak jak w tych krajach mamy do czynienia z "zewnętrzną interwencją" w celu dezintegracji, utraty niepodległości i doprowadzenia do narodowej katastrofy.

Jak się wyraził rosyjski przywódca, Rosja i jej europejscy partnerzy nie są w stanie przekonać ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki, by nie szedł drogą przemocy. Jego zdaniem, Ukraina posuwa się do szantażu, żądając takiej ceny za gaz rosyjski, która jest zupełnie bezpodstawna.

Prezydent Rosji zaapelował do krajów Zachodu o współpracę z Rosją opartą na "równości i wzajemnym szacunku". Putin dodał, że nieoczekiwana decyzja prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki o nieprzedłużaniu zawieszenia broni oznacza, że bierze on na siebie całkowitą odpowiedzialność za wznowienie działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy.

Wojna na Ukrainie

Na Ukrainie będzie wojna - ocenia socjolog Natalya Ryabińska z Komitetu Obywatelskiej Solidarności z Ukrainą. Jej zdaniem, zawieszenie broni, którego nie przestrzegali prorosyjscy separatyści wskazuje na to, że armia nie ma innego wyjścia, jak podjąć walkę.

Dziś rano ukraińskie wojsko rozpoczęło ofensywę na wschodzie kraju. Natalya Ryabińska, która była gościem PR24, ocenia, że Ukraina nie ma wyjścia i musi walczyć. Niestety teraz widzimy, że będzie wojna, ponieważ zawieszenie broni nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, ciągle ginęli Ukraińcy, dodaje Ryabińska.

Społeczność międzynarodowa w sprawie Ukrainy ogranicza się jedynie do słów i szkoda, że presja na Rosję nie jest wystarczająca - dodaje. Słowa nie są poparte działaniami, Ukraińcy wiedzą, że wobec nich Rosja prowadzi wojnę, ale społeczność międzynarodowa określa to "kryzysem ukraińsko-rosyjskim" wyjaśnia.

Prezydent Petro Poroszenko argumentując powrót do ofensywy wojskowej, zwrócił uwagę na to, że separatyści prorosyjscy nie rozbroili się, a zawieszenie broni było naruszane.

>>> Czytaj też: Francuzi i Amerykanie będą walczyć o największy przetarg zbrojeniowy w historii Polski