Trudno to ocenić, bo z czym porównywać skuteczność urzędników – z pracą menedżerów czy bankierów zajmujących się finansowaniem przedsięwzięć? Zróżnicowanie między instytucjami jest dość spore, ale i warunki działania są bardzo różne. Oczywiste jest jednak, że wskaźniki mogłyby być lepsze, albo nawet zdecydowanie lepsze.

Prawie 12 tys. osób zajmujących się przygotowaniem programów i obsługą funduszy unijnych to przecież tylko niewielka część armii ludzi działających w tej dziedzinie. Nikt nie jest w stanie policzyć firm i osób indywidualnych zajmujących się różnego rodzaju doradztwem w zakresie europejskich dotacji. Większość z nich to dawni urzędnicy, którzy nauczyli się w państwowych instytucjach, jak wydawać pieniądze pochodzące z Brukseli i uciekli od skromnych urzędniczych pensji do firm, które potrafią docenić wiedzę i efektywność. Pewnie gdyby doświadczenie spożytkowali na dawnych stanowiskach, skuteczność urzędów byłaby znacznie większa. A o ile łatwiej byłoby, gdyby wszystko, co związane z przyznawaniem unijnych dotacji, organizacją konkursów, dokumentacją, kontrolami, sprawozdawczością i rozliczeniami było zapisane w mniej opasłych tomach i mniej biurokratycznym językiem. Ale pewnie wtedy wskaźniki dotyczące bezrobocia wyglądałyby u nas znacznie gorzej.