Pierwsze informacje na temat ewentualnego udziału Polski w strukturze największego europejskiego producenta samolotów pojawiły się już w grudniu 2013 roku. Wówczas mówiło się o możliwości przejęciu 1-2 procent udziałów w grupie. Perspektywa współpracy stała się jeszcze bardziej realna w lipcu br. gdy prezes Airbus Helicopters Guillaume Faury, w rozmowie z agencją Reuters podkreślił, że już wkrótce Polska może stać się piątym (obok Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec I Hiszpanii) kluczowym partnerem Airbusa.

Dziś, gorące nastroje w tej sprawie chłodzi jednak wiceprezes koncernu Fabrice Lievin, który podkreśla, że ścisła współpraca i wspólne inwestycje nie muszą wcale wiązać się z kupnem udziałów w grupie.

- Nie o taką stawkę toczy się gra. Chodzi przede wszystkim o restrukturyzację polskiego przemysłu zbrojeniowego i o pomoc którą możemy zaoferować – podkreślił Lievin w rozmowie z agencją Reuters. Możemy współpracować na różnych polach, np. poprzez wspólne inwestycje – dodał. Jednocześnie Lievin podkreślił, że choć kupno udziałów w Airbus Group mogłoby być swoistym symbolem owocnej współpracy koncernu z Polską, to jednak nigdy nie będzie jej sednem.

>>> Czytaj też: LOT wreszcie zarabia na przewozie pasażerów

Reklama

Airbus Group uczestniczy w dwóch przetargach Ministerstwa Obrony Narodowej na dostarczenie 70 śmigłowców wielozadaniowych oraz 30 helikopterów bojowych dla polskiego wojska.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową, prezes Airbus Helicopters (jednej z filii Airbusa) Guillaume Faury podkreślił, że w przypadku wygrania przetargów w produkcji śmigłowców uczestniczyłby polski przemysł, a linia produkcyjna zostałaby ulokowana w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi.

Z wyliczeń Ministerstwa Finansów wynika, że w latach 2013 – 2022 Polska może przeznaczyć 130 mld złotych na modernizację armii. Obecnie wydatki na obronę narodową ustalone są na poziomie 1,95 proc. PKB rocznie.