Ten scenariusz miało dodatkowo wspierać puste kalendarium i jeżeli spojrzymy na skromne obroty oraz niewielką zmianę indeksu WIG20 to wydaje się, że w istocie dzień pozbawiony był wrażeń.

To jednak nie do końca prawda. Owszem, od strony informacyjnej nie działo się wiele, ale rynkowo było zdecydowanie ciekawiej. Inwestorzy bowiem na niską zmienność nie mogli narzekać oraz zaskoczenia w postaci słabego zakończenia sesja. Zaskoczenia z tego względu, że o poranku dominowały wzrosty i to miejscami pokaźne. Już otwarcie było dla byków pomyślne, gdyż pokazywało zwyżkę rzędu 0,6%. Ledwo po dwóch godzinach handlu nastroje jednak się pogorszyły i było to widoczne również w Europie Zachodniej. Przykładowo niemiecki DAX zamienił początkowe zwyżki przekraczające 1% na poziomy niemalże neutralne i to mimo całkiem udanego początku handlu na Wall Street. Wydaje się, że sygnały sprzedaży, które już wcześniej wysłał rynek niemiecki czy polski, mają wciąż wymowną siłę oddziaływania i stąd takie a nie inne zachowanie cen akcji.

Zdecydowanie lepiej poradziły sobie jednak krajowe spółki średnie, których indeksy zyskały ponad 1% i notowania kończyły na sesyjnych maksimach. Widać, że krajowy parkiet wciąż klarownie podzielić można na różne segmenty, których zachowanie potrafi diametralnie się od siebie różnić. Spółki średnie odznaczają się bowiem zdecydowanie lepszymi perspektywami wzrostu zysków od spółek największych i inwestorzy te silne fundamenty wciąż doceniają, mimo że akcje do tanich nie należą. Wydaje się, że rynek wierzy w to, iż gospodarka ponownie wejdzie na ścieżkę wzrostową, a pomóc temu mogą działania Rady Polityki Pieniężnej, której decyzję odnośnie poziomu stóp procentowych poznamy już w środę.