Również w Tokio przebąkują ostatnio, że możliwa jest duża deprecjacja juana w najbliższych miesiącach.

Nowy raport Lombard Street Research wyjaśnia, dlaczego ekonomiści mają powody do obaw. - Spowolnienie w Chinach wkrótce osłabi wzrost PKB do poziomu poniżej 5 proc (niezależnie czy Pekin się do tego przyznaje, czy nie) – twierdzi londyński ekonomista Charles Dumas. Do tych prognoz dołącza się azjatycki inwestor Marc Faber, który uważa, że wzrost chińskiego PKB na koniec roku będzie oscylował w okolicach 4 proc.

Według Dumasa kontynuacja trendu spadkowego w chińskiej gospodarce doprowadzi do powolnego szoku w światowej ekonomii i na rynkach finansowych, który uderzy we wszystkie sektory, od rynku towarów po wskaźniki wzrostu, od Japonii po Niemcy. Wzrost na poziomie znacznie poniżej 7,5 proc. skomplikuje również starania przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga w kierunku zmiany modelu krajowej gospodarki z eksportowo-produkcyjnej na usługową.

Rozwiązanie problemu wydaje się być oczywiste: osłabienie kursu juana, które doprowadzi do wzrostu eksportu i da Jinpingowi czas na przekalibrowanie motorów wzrostu. Chociaż chińscy przywódcy nie dają jasnych wskazówek co do dewalucacji, jest to jednak pewny następny krok. Nawet przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego publiczne wydatki w Chinach sięgały niezrównoważonego poziomu 42 proc. PKB. Reżim odpowiedział na kryzys bezprecedensowym wzrostem poziomu inwestycji, rozpoczętym w 2009 roku pakietem stymulacyjnym w wysokości 651 mld dol. Do końca tamtego roku wydatki publiczne wzrosły o 48 proc. Nie jest możliwe by gospodarka. Która chce utrzymać wskaźnik wydatków konsumpcyjnych na poziomie 36 proc., utrzymywała w długim terminie poziom publicznych inwestycji na poziomie 50 proc.

Reklama

Przed rozpoczęciem kryzysu chiński dług korporacyjny osiągnął według Standard & Poor’s 14,2 bln dol. Podczas gdy szacunki dotyczące realnego poziomu zadłużenia lokalnych samorządów znacznie się od siebie różnią, to dług państwa w stosunku do największych banków na pewno wynosi ok. 1,65 bln. dol. (włączając w to chińskie Industrial and Commercial Bank of China i China Construction Bank). Pożyczanie coraz większej gotówki w celu utrzymania wysokiego wzrostu nie jest dobrym pomysłem dla wysokozadłużonego i szybko rozwijającego się kraju. Dług musi zostać zredukowany.

Deprecjacja juana stanowi oczywisty amortyzator szoku towarzyszącego reformom Xi Jinpinga. – Chiny są w stanie utrzymać wysoki wzrost gospodarczy przy jednoczesnym ograniczeniu nadmiernych inwestycji, tylko jeżeli uda im się uniknąć nadmiernego przedłużenia w czasie momentu, w którym wydatki konsumenckie będą napędzać gospodarkę – mówi Dumas. – Pomostem do oczekiwanych wyników musi być wyższy eksport netto. Jeżeli będzie temu towarzyszył gwałtowny spadek wartości juana, to światową gospodarkę czeka szok – dodaje.

>>> Czytaj też: Chiny największą gospodarką na świecie. USA pokonane

Światowe obawy

Wzrost wartości juana o 11 proc. (od rozpoczęcia światowego kryzysu finansowego) udobruchał amerykańskich polityków, którzy tradycyjnie oskarżali Chiny o żebraczą w stosunku do sąsiadów politykę. Silny juan to czynnik umożliwiający rozprzestrzenienie Chinom macek na świecie (przykładem może być kupno za 1,95 mld. dol. hotelu Waldorf-Astoria, jednego z amerykańskich symboli). Potencjalne duże osłabienie juana będzie drażniło nie tylko amerykańskich polityków, ale też tych z Tokio i Seulu. Będą oni bowiem obawiali się kolejnej wojny walutowej, która zdestabilizuje rynki i zepsuje międzynarodowe polityczne relacje.

Przed rozpoczęciem corocznego spotkania MFW i Banku Światowego w tym tygodniu amerykański Sekretarz Skarbu Jacob Lew ostrzegał: „Nie jest dobrym rozwiązaniem sytuacja, gdy państwo utrzymuje kurs waluty na korzystnym dla siebie poziomie, nie uwzględniając przy tym interesów innych krajów”.

Dewaluacja nie jest nieunikniona. – Nadal przewidujemy silną gradację aprecjacji juana, zamiast ekonomicznych fundamentalnych zmian – twierdzi Simon Grose-Hodge, szef ds. azjatyckiej strategii inwestycyjnej w South LGT Group z Singapuru. Chiny systematycznie wprowadzają proces oparcia gospodarki na wewnętrznym popycie i nie wygląda na to by mieli odejść od tej strategii. Chociaż słaby juana pomoże eksporterom, jednocześnie przyczyni się jednak do importowej inflacji, będzie to więc pyrrusowe zwycięstwo.

Jeżeli Xi planuje przestawić chińską gospodarkę do góry nogami bez wywołania niepokojów społecznych, każde działanie wyglądające na sukces będzie pożądane. Jest bardzo prawdopodobne, że Xi uzna deprecjację waluty za narzędzie, które w najbliższych tygodniach będzie głównym stymulatorem wzrostu.