Nowy szef rządu - dotychczas lider frankofońskich liberałów - ma 38 lat jest najmłodszym premierem w historii kraju. Przysięgę złożył dziś w trzech językach oficjalnych w Belgii: niemieckim, francuskim i niderlandzkim. "Przysięgam wierność królowi, posłuszeństwo Konstytucji oraz prawom narodu belgijskiego" - powiedział Michel podczas ceremonii w Pałacu Królewskim.

Wicepremierami w jego rządzie zostali: Didier Reynders, obecny minister spraw zagranicznych , który zachował to stanowisko oraz przedstawiciele 3 partii flamandzkich należących do koalicji: chrześcijańskich demokratów, liberałów oraz nacjonalistów. Większość kluczowych stanowisk ministerialnych - w tym resorty finansów, obrony i spraw wewnętrznych powierzono partiom flamandzkojęzycznym. Wywołało to dość dużą krytykę frankofońskiej opozycji, którą niepokoi także dominująca pozycja nacjonalistów z północnej części kraju. "To jest rząd Flandrii, by służyć interesom Flandrii" - tak w telewizji RTL skład nowego gabinetu skomentował lider Frankofońskich Demokratycznych Federalistów Olivier Maingain. Krytycy zwracają też uwagę na bardzo słabą reprezentację kobiet w gabinecie Michela. Wśród 18 członków rządu - 14 ministrów i 4 sekretarzy stanu - są tylko 4 panie.

>>> Czytaj też: Bogata Belgia zaciśnie pasa. Kraj wyłączy nocą latarnie na drogach