„Gazeta Wyborcza” przygotowała listę 100 pensji polskich polityków i samorządowców. W analizie uwzględniono tylko te dochody, które są związane z pełnieniem funkcji publicznych. Okazuje się, że choć ich zarobki mogą niektórych szokować, w porównaniu z wynagrodzeniami szefów firm i zagranicznych polityków wypadają blado.

Zarobki polskich polityków i samorządowców są nawet trzydziestokrotnie niższe od pensji prezesów spółek z udziałem skarbu państwa – pisze „Gazeta Wyborcza”. Nie dotyczy to oczywiście tych, którzy zrobili kariery za granicą, takich jak Donald Tusk (teraz będzie zarabiał 105 zł tys. miesięcznie), Elżbieta Bieńkowska (87 tys. zł) i 51 europosłów (33 tys. zł).

Dla przykładu, wojewoda śląski Piotr Litwa zarabia 11,4 tys. zł miesięcznie. Tymczasem szef Tauronu Dariusz Lubera dostaje 160 tys. zł na miesiąc. Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski ma takie same zarobki jak wojewoda śląski i tylko odrobinę mniej niż prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Walz, która otrzymuje 12,2 tys. zł. Prezes Orlenu Jacek Krawiec co miesiąc otrzymuje aż 245 tys. zł. Wojewoda mazowiecki miesięcznie zarabia więc dwadzieścia razy mniej, niż szef największego polskiego koncernu paliwowego – pisze „Wyborcza”.

Premier Ewa Kopacz dostaje 16,5 tys. zł miesięcznie. Nieco więcej wpływa na konto prezydenta Polski. Wynagrodzenie Bronisława Komorowskiego to 20 tys. zł na miesiąc. Dla porównania, prezydent Azerbejdżanu w przeliczeniu na złote otrzymuje około 66 tys. zł.

Reklama

Zdaniem Jacka Kucharczyka, prezesa Instytutu Spraw Publicznych, porównanie płac w sektorze publicznym i w spółkach jest szokujące. Zarządzanie miastem czy województwem często wymaga bowiem większych kompetencji i odpowiedzialności, niż prowadzenie wielkich spółek.

Czytaj więcej w „Gazecie Wyborczej”.